Informacje potwierdzili Jacek Bogusiak, historyk ŁKS i Janusz Dziedzic, dyrektor sportowy klubu. - Chorował. Zmarł w nocy z czwartku na piątek w szpitalu. To był piłkarz, który miał wszystko, by zrobić wielka karierę - mówił o wychowanku ŁKS Bogusiak. Sypniewski w trakcie kariery występował w ŁKS, Orle Łódź, Ceramice Opoczno, RKS Radomsko, Wiśle Kraków, greckich klubach: Kavala, Panathinaikosie Ateny, Kalithei i OFI Kreta oraz szwedzkich Halmstads, Malmo, Trelleborgs i Bunkeflo. Dwa razy wystąpił w reprezentacji Polski - przeciwko Nowej Zelandii i Kamerunowi. Sypniewski był uważany za wielki talent. Najlepsze mecze rozegrał m.in. w Lidze Mistrzów jako zawodnik Panathinaikosu przeciwko Manchesterowi United czy Arsenalowi, któremu strzelił bramkę. W tym klubie grał najdłużej - w 83 meczach zdobył 18 goli. Strzelał bramki także dla Wisły Kraków czy RKS Radomsko i oczywiście dla ŁKS. Na przeszkodzie w wielkiej karierze stanęły jednak problemy z niesportowym trybem życia. - Obok Staszka Terleckiego i Jacka Ziobera to był największy talent w historii ŁKS, który widziałem na własne oczy. Wciąż mam przed oczami jak w Lidze Mistrzów w Teatrze Marzeń robił rajdy między zawodnikami Manchesteru czy położył Jensa Lehmana i strzelił bramkę Arsenalowi. To był najlepszy okres w jego karierze. Więcej o powodach, dlaczego się nie udało nie powiem, bo o zmarłych mówi się albo dobrze, albo wcale - przyznał Marek Łopiński, były prezes ŁKS. Czytaj także: Selekcjoner Szwedów wyciągał z dołka Sypniewskiego