Ostatnie miesiące są dla Krzysztofa Piątka trudne. Latem zamienił Herthę Berlin na Salernitanę, ale jak na razie zmiana otoczenia nie przynosi oczekiwanych rezultatów. W tym sezonie 27-latek zdobył tylko 3 gole, z czego ostatni raz do siatki trafił 5 listopada w meczu z Cremonese. Wciąż więc czeka na pierwsze trafienie w 2023 roku, a czasami można więc odnieść wrażenie, że panuje nad nim swego rodzaju klątwa, bo ciężko inaczej wytłumaczyć chociażby spektakularne pudło w lutowym meczu z Monzą. Eliminacje Euro 2024. Spadek formy Krzysztofa Piątka widać po wycenach wartości jego karty Stąd też pojawiało się sporo wątpliwości co do jego obecności wśród premierowych powołań Fernando Santosa. Co prawda kontuzjowany jest Arkadiusz Milik, ale bardzo dobrze w ostatnim czasie prezentował się Dawid Kownacki z Fortuny Dusseldorf i podejrzewano, że to właśnie on zamelduje się na zgrupowaniu w miejsce Piątka. Tak się jednak nie stało, a część ekspertów mocno narzekała na taką decyzję Portugalczyka. - Mam zastrzeżenie tylko do jednego nazwiska. Chodzi o Krzysztofa Piątka. Nie rozumiem, dlaczego jest powołany. Gra beznadziejnie w swoim klubie, w poprzednim też nie miał miejsca - grzmiał chociażby Jan Tomaszewski. Słabszą dyspozycję Piątka widać także po wycenach portalu Transfermarkt. Oczywiście trzeba do nich podchodzić z dystansem, jednak mimo wszystko dają one pewien obraz sytuacji piłkarza. U 27-latka jego rynkowe wartości z poszczególnych lat w idealny sposób oddają to, jak osłabła jego pozycja na przestrzeni ostatnich lat. W marcu 2019 roku, niedługo po transferze do Milanu, jego kartę wyceniano na 40 milionów euro. Potem cena systematycznie spadała: w momencie transferu do Herthy było to 27 milionów (niemiecki klub zapłacił za niego 24 miliony), przy wypożyczeniu do Fiorentiny nastąpił spadek do 12 milionów, aż wreszcie najnowsza aktualizacja wycenia go tylko na 8,5 miliona. Piątek 12. wśród najbardziej wartościowych polskich piłkarzy Daje to Piątkowi 12. miejsce wśród najbardziej wartościowych polskich piłkarzy. Najwyżej wyceniani są Robert Lewandowski i Piotr Zieliński (po 40 milionów euro), a w czołówce są też Matty Cash (22 miliony), Jakub Kiwior (20 milionów) i Nicola Zalewski (15 milionów). Jeśli chodzi o Albańczyków, najbliższych rywali Polaków, to tam najwyżej wycenia się umiejętności Armando Broji (30 milionów), który jednak z Polską nie zagra, bo jest w trakcie rehabilitacji zerwanych więzadeł krzyżowych.