Polscy piłkarze już na dwie kolejki przed końcem eliminacji są pewni awansu z grupy G. Przyszłoroczna impreza odbędzie się w dniach 12 czerwca – 12 lipca w dwunastu miastach z różnych krajów. - Jedziemy na mistrzostwa Europy niesamowicie trudne. Na turniej, w którym – jeżeli teoretycznie zakwalifikowałoby się 12 drużyn z krajów gospodarzy – na trzy mecze w grupie musimy aż dwa grać na wyjeździe. Dam przykład – jeżeli trafimy do grupy B, czyli w Kopenhadze i Sankt Petersburgu, to zmierzymy się z Danią i Rosją. Granie w ME innych niż zawsze, u przeciwników na ich stadionach, jest sytuacją trudniejszą. Nie mówię tego, żeby przygotować kogoś na cokolwiek, lecz żeby uzmysłowić, jakie czekają nas mistrzostwa – powiedział Boniek podczas obrad zjazdu PZPN. Szef piłkarskiej centrali podał również przykład sytuacji, w jakiej mogą znaleźć się polscy piłkarze. - W grupie A gospodarzami są Rzym i Baku, tymczasem Azerbejdżan raczej nie zakwalifikuje się, nawet poprzez Ligę Narodów UEFA. W związku z tym Italia będzie trzy mecze grała u siebie, a my – jeśli trafimy do tej grupy – musimy grać dwa razy w Baku. Na pewno logistycznie to nie będzie przyjemne dla naszych kibiców ze względu na odległość. Ale my, jako federacja, sobie z tym poradzimy – zapewnił. W kuluarach obrad sporo mówiło się, że o tym, że najbardziej prawdopodobną opcją – jeżeli chodzi o bazę kadry Jerzego Brzęczka na turnieju – jest ośrodek w Polsce. Boniek podkreślił, że od czasu, gdy ma wpływ na reprezentację Polski, "Biało-Czerwoni" regularnie grają w wielkich imprezach. - Bardzo dziękuję trenerowi, piłkarzom i wszystkim, którzy przy tej drużynie pracują. Nie chcę używać żadnych wielkich słów. Natomiast pamiętam, że gdy siedem lat zostawałem prezesem PZPN, mówiłem, że moim celem – oprócz tego, żeby ten związek inaczej pracował – jest awans na każdą wielką imprezę. I od czasu, gdy czuję, że ta reprezentacja jest moja, tzn. mogę wybrać sztab, ludzi, mogę pewne rzeczy ogarnąć razem z zarządem związku, to z dużym spokojem te cele osiągamy – podkreślił.