Inicjały "NB" jednoznacznie skojarzyły się wszystkim kibicom i obserwatorom z <a class="db-object" title="Nenad Bjelica" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-nenad-bjelica,sppi,23437" data-id="23437" data-type="p">Nenadem Bjelicą</a> - byłym trenerem <a class="db-object" title="Lech Poznań" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/druzyna-lech-poznan,spti,8086" data-id="8086" data-type="t">Lecha Poznań</a>, którego nazwisko od samego początku pojawiało się w kontekście ewentualnego przejęcia polskiej reprezentacji po <a class="db-object" title="Czesław Michniewicz" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-czeslaw-michniewicz,sppi,1058" data-id="1058" data-type="p">Czesławie Michniewiczu</a>. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Boniek zapewnia jednak, że nie ujawnił w ten sposób tożsamości nowego selekcjonera, a wszystko określił mianem swego rodzaju zabawy. "Uznajmy, że to była tylko zabawa. Ja jestem byłym prezesem PZPN, a wybór selekcjonera należy do obecnego" - powiedział. 66-latek podkreślił również swoją opinię, dotyczącą tego, że polscy trenerzy w niczym nie ustępują zagranicznym i nie upierałby się przy postawieniu na opcje zagraniczną przy wyborze nowego selekcjonera. "Nie dzielę trenerów na polskich i zagranicznych, ale na lepszych i gorszych. Nie rozumiem jednak, skąd taka powszechna skłonność do lekceważenia naszych szkoleniowców? Gdybyśmy zrobili debatę telewizyjną - <a class="db-object" title="Marek Papszun" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-marek-papszun,sppi,20339" data-id="20339" data-type="p">Marek Papszun</a> kontra <a class="db-object" title="Fernando Santos" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-fernando-santos,sppi,34565" data-id="34565" data-type="p">Fernando Santos</a>, czy <a class="db-object" title="Michał Probierz" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-michal-probierz,sppi,20148" data-id="20148" data-type="p">Michał Pr</a><a class="db-object" title="Michał Probierz" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-michal-probierz,sppi,20148" data-id="20148" data-type="p">obierz</a> kontra <a class="db-object" title="Herve Renard" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-herve-renard,sppi,46991" data-id="46991" data-type="p">Herve Renard</a>, to jestem pewien, że Polacy wypadliby lepiej" - dodał. Boniek nie ma wątpliwości: Niektórzy zawodnicy mają za dużo do powiedzenia "My wciąż wielbimy Leo Beenhakkera, który awansował z kadrą na Euro 2008, ale przepadł w grupie z jednym punktem. Potem był już tylko zjazd na dno. <a class="db-object" title="Paulo Sousa" href="https://sport.interia.pl/pilka-nozna/profil-paulo-sousa,sppi,34604" data-id="34604" data-type="p">Paulo Sousa</a> wywalczył z reprezentacją awans do barażu mundialu w Katarze, ale to Czesław Michniewicz go wygrał i zaprowadził zespół do 1/8 finału. Na jakiej podstawie twierdzimy, że zagraniczni trenerzy są bez porównania lepsi od naszych?" - dopytywał. Boniek odniósł się także do wypowiedzi Nicolasa Tagliafico, którego zdaniem, jeden z Polaków w trakcie grupowego spotkania <a href="https://sport.interia.pl/mundial-2022/news-argentynczyk-ujawnia-sensacyjne-kulisy-mundialu-polacy-prosi,nId,6519863" target="_blank">prosił go, by Argentyńczycy przestali atakować</a>. "Nie wiem, czy mówi prawdę, pewnie tak. To pokazuje, że nasza drużyna potrzebuje resetu, także mentalnego. Nie chodzi o to, by wywalić wszystkich starych i wziąć tylko młodych. To byłaby głupia rewolucja. Jednak niektórzy zawodnicy mają dziś w kadrze za dużo do powiedzenia. To źle, bo oni są od grania, a nie od rządzenia" - zakończył.