Cezary Kowalski: Odetchnął pan z ulgą po meczu z Holandią? Spodziewanej kompromitacji jednak nie było... Zbigniew Boniek: - Nie odetchnąłem, bo to jednak porażka. Nie uznaję pięknych porażek, to nie jest idea sportu. Natomiast jak się gra z lepszymi to trzeba się liczyć z trudnościami. Mecz był wyrównany. Mogli z nami wygrać 3:2, mogło być 2:2, przy odrobinie szczęścia to my bylibyśmy górą. O czym będzie ta zapowiedziana rozmowa z Jerzym Brzęczkiem? - O sprawach merytorycznych. Chcę wiedzieć, jaka jest sytuacja w bramce, na innych poszczególnych pozycjach. Jak ocenia młodzież, którą wprowadza do zespołu. To normalne, że prezes interesuje się drużyną narodową, a trener pewne sprawy wyjaśnia. Byłaby dymisja Brzęczka, gdyby z Holandią podobnie jak wcześniej z Włochami znów był blamaż? - Chyba, że trener sam podałby się do dymisji... Ja nawet przez chwilę tego nie zakładałem. Sprawa Lewandowskiego? - Moim zdaniem nie ma sprawy. Robert wyraził swoje zdanie po meczu z Włochami i ma do tego prawo. Pan też nigdy nie gryzł się w język jako zawodnik... Nigdy publicznie jednak nie wyrażałem zdania na temat tego, co powinno zostać w szatni, wewnętrznych spraw drużyny nie wyciągaliśmy na zewnątrz. Przeciwnie, staraliśmy się pewne rzeczy za wszelką cenę zachowywać dla siebie. Ale nie porównujmy tego. To były inne czasy. Z drugiej strony, jak wynika z mojej chłodnej już obserwacji, Robert nie chciał uderzyć w trenera. Reporter zadał mu pytanie, a ten się zwyczajnie zawiesił, nie za bardzo wiedział co odpowiedzieć, trochę zabrnął w ślepą uliczkę. Wyszło, jak wyszło, a później zostało to nadinterpretowane. Powiedział jednak wyraźnie, że taktyka była niezrozumiała... - Oczywiście Robert jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie i jego słowa mają znaczenie, ale z drugiej strony jest to tylko krótka wypowiedź piłkarza po meczu, na gorąco. Nie dorabiajmy do tego ideologii i nie rozkładajmy na czynniki pierwsze, jak jakiejś myśli greckiego filozofa. Tak jak każdego grymasu na twarzy podczas meczu. Powtarzam: nie ma żadnego konfliktu na linii trener - kapitan. Z własnego doświadczenia wiem, że konflikt w drużynie powstaje wtedy, kiedy jedni harują na boisku, a innym się nie chce. Tu takiej sytuacji nie ma. Skupmy się na prawdziwych problemach. Co jest tym najważniejszym problem? - Jest ich kilka, choćby ten co zrobić, aby stworzyć Robertowi optymalne warunki do wykorzystania jego umiejętności i formy. To jest do zrobienia, to można poprawić, wierzę, że ta drużyna w tej konfiguracji może pójść i pójdzie w górę. Poważnie nie miał pan planu B? - Gdybym zwolnił Brzęczka, byłby on jedynym zwycięzcą. Bo zostałby skrzywdzony. Miał za zadanie awansować na Euro i utrzymać się w Dywizji A Ligi Narodów. Oba zadania spełnił. A ciekawostką jest, że najbardziej o to jego zwolnienie zabiegają teraz ci, którzy domagali się przedłużenia jego kontraktu, kiedy przesunięto Euro na rok 2021. Nie byłoby wygodniej, jednak wsłuchać się w opinię publiczną i dać szansę jakiemuś prawdziwemu fachowcowi z zagranicy? - Zapłacić miliony euro trenerowi, który nie daje żadnej gwarancji, nie zna piłkarzy i równie dobrze może przegrać pierwszy mecz eliminacji mundialu? Dopiero wtedy zrobiłaby się nagonka na mnie (śmiech). Uspokójmy te emocje. Mówiąc zupełnie poważnie: oprócz tego, że zagraliśmy ostatnio słabo, nic złego z kadrą się nie dzieje. Gramy dalej. Cezary Kowalski, Polsat Sport