Kontekst rozmowy od początku jasno ilustrował, w jak różnych miejscach znajduje się dzisiejsza reprezentacja Polski w porównaniu do tej, która 50 lat temu świętowała ogromny sukces na Wembley. Wówczas "zwycięskim remisem" z Anglią "Biało-Czerwoni" zapewnili sobie awans na mistrzostwa świata, gdzie rok później, w 1974 roku, byli wielką rewelacją, kończąc turniej na trzecim miejscu. Zbigniew Boniek uderza: "Przez pół roku naszej reprezentacji nie było" Dzisiaj nasza kadra znajduje się w koszmarnym położeniu. Pół wieku temu był medal i zespół, który rozkochał w sobie cały naród, a dzisiaj drżymy o to, czy najlepsi piłkarze w kraju w ogóle awansują na wielki turniej. I nie mówimy o mistrzostwach globu, ale czempionacie Starego Kontynentu. Póki co, po remisie z Mołdawią w ostatnim spotkaniu na PGE Narodowym, pachnie klęską, bo ewentualna ścieżka przez baraże będzie drogą cierniową. Kompletnym fiaskiem zakończyły się rządy w zespole narodowym Fernando Santosa. Portugalczyk przychodził do naszej kadry w glorii wielkiego fachowca, który jak nikt inny może tchnąć świeżego ducha w Roberta Lewandowskiego i spółkę, a tymczasem można było odnieść wrażenie, że szybko zgnuśniał. A razem z nim cała drużyna zaczęła popadać w marazm, choć nie ma wątpliwości, że również pod adresem samych piłkarzy można formułować wiele zarzutów. Najświeższy remis, wspomniany z Mołdawią 1:1, idzie już na konto Michała Probierza, obecnego szefa kadry, ale Zbigniew Boniek apeluje na łamach "PS", aby trzeźwo podchodzić do wyzwania stojącego przed nowym selekcjonerem. Choć w innym fragmencie rozmowy nie ukrywa, że prawdopodobnie jedyna szansa na awans będzie wiodła przez baraże. Zbigniew Boniek bezwzględny dla Fernando Santosa: "To była pomyłka i niewypał" Mołdawia była prawdziwym przekleństwem Orłów w rozgrywkach grupowych do Euro, wszak już w pierwszym spotkaniu, wyjazdowym, Polacy w katastrofalnym stylu przegrali 2:3. Już wtedy Boniek snuł czarny scenariusz, a teraz odnosząc się do "szalonych konsekwencji porażki" i zagrożenia, że możemy nie pojechać na mistrzostwa Europy, odparł: "Niestety, ale się sprawdziło. Tamta porażka miała nie tylko negatywne konsekwencje - doszło do zmiany selekcjonera. Półroczny okres Fernando Santosa w Polsce to dramat. Jestem człowiekiem piłki, identyfikuję się z nią, choć kibicuję i patrzę z boku. Ale jego kadencja to była pomyłka i niewypał. W teorii wyglądało to dobrze, w praktyce katastrofalnie. Proszę zobaczyć, jak Portugalia odetchnęła po jego odejściu, jak zaczęła grać pięknie i ofensywnie pod wodzą Martineza. My musimy odchorować czas spędzony z Santosem, konsekwencje jego pracy w Polsce są straszne. Gdyby po Czesławie Michniewiczu selekcjonerem był Polak, awansowalibyśmy do turnieju bez baraży" - uważa były prezes PZPN, a obecnie wiceprezydent UEFA.