Kibice w biało-czerwonych barwach z dumą mogli przyglądać się poczynaniom polskich piłkarzy w ich pierwszym meczu na Euro 2024. Skazywani na pożarcie podopieczni Michała Probierza długo stawiali się Holandii i choć z reguły rywale atakowali, to "Orły" też miały swoje momenty. Jeden z nich wydarzył się w szesnastej minucie spotkania. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w polu karnym "Oranje" doskonale odnalazł się Adam Buksa, który wyskoczył do główki i umieścił piłkę w siatce. Pewni siebie przeciwnicy za nic w świecie nie spodziewali się takiego scenariusza. Strata bramki podziałała na nich niczym płachta na byka. Zaledwie kilkanaście minut później doprowadzili do remisu. Było tak blisko. Polacy prawie urwali punkty faworytowi Przez większą część drugiej połowy Polacy utrzymywał się remis. Wydawało się, że nasi rodacy sensacyjnie urwą punkty faworytom. W pewnym momencie gracze Michała Probierza zaczęli przeważać. Fani w pomarańczowych koszulkach byli przerażeni i obawiali się porażki. Pod koniec meczu do euforii doprowadził ich jednak Wout Weghorst. Rezerwowy potrzebował zaledwie kilkudziesięciu sekund, by wpisać się na listę strzelców i uciszyć polski sektor na trybunach. Trafienie 31-latka podłamało nie tylko fanów. Po ostatnim gwizdku uśmiech zniknął też uśmiech z twarzy Adama Buksy, za którym pod względem indywidualnym idealny debiut na mistrzowskiej imprezie. "Zdecydowanie tak" - odpowiedział na pytanie reportera TVP Sport czy boli go taki, a nie inny wynik meczu. "Holendrzy prowadzili grę. My natomiast mieliśmy dobre sytuacje po stracie drugiej bramki. Wielka szkoda, że kończymy ten mecz z zerowym dorobkiem. Na pewno zagraliśmy dobre spotkanie przeciwko bardzo dobremu przeciwnikowi. Ale tutaj liczą się punkty, a konkretnie dzisiaj ich brak" - dodał. W składzie "Oranje" aż roiło się od gwiazd. Strzelec jedynej bramki dla Polaków pojedynkował się między innymi z Virgilem van Dijkiem. "To kawał obrońcy, nie ma co się oszukiwać. Nie bez przyczyny gra w Liverpoolu i jest uważany za najlepszego obrońcę na świecie. To była przyjemność rywalizować z kimś takim. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i chciałbym rywalizować z kimś takim na co dzień" - nie ukrywał 27-latek. Polacy nie zwieszają głów. Turniej dopiero się zaczyna Co najważniejsze, porażka nie załamuje całkowicie reprezentantów Polski. Cel na kolejne pojedynki jest jeden, walka o każde, choćby najmniejsze "oczko". "Nie składamy broni. Mamy przed sobą dwa mecze, w których możemy powalczyć i zdobyć punkty, liczyć się w grze o awans. Głowy do góry i walczymy dalej" - zakończył. Kolejne spotkanie "Biało-Czerwoni" zagrają z Austrią w najbliższy piątek 21 czerwca o godzinie 18:00. W Berlinie organizatorzy spodziewają się tłumów kibiców z kraju nad Wisłą, dlatego na brak wsparcia żaden z zawodników nie będzie mógł narzekać.