Odkąd Jakub Kamiński jako 17-latek zadebiutował w Ekstraklasie, widać było, że mamy do czynienia z talentem czystej wody. Już wtedy wielu widziało w nim przyszłego reprezentanta Polski, a nawet następcę Jakuba Błaszczykowskiego w kadrze. Początkowo reprezentacyjna przygoda Kamińskiego rozwijała się modelowo. Trzy miesiące po 19. urodzinach skrzydłowy debiutował w kadrze jeszcze pod wodzą Paulo Sousy. Kilka miesięcy później, już za kadencji Czesława Michniewicza, strzelił pierwszego gola. Michniewicz widział w nim podstawowego zawodnika na zbliżające się mistrzostwa świata. W Katarze Kamiński spotkania z Meksykiem i Francją faktycznie rozpoczynał w wyjściowym składzie. 20-latek zbierał cenne doświadczenie i coraz odważniej deklarował, że w przyszłości chce odgrywać w kadrze znacznie ważniejszą rolę. W czasie katastrofalnych eliminacji do Euro 2024 jako jeden z nielicznych zawsze miał odwagę wyjść do dziennikarzy i merytorycznie ocenić problemy reprezentacji. Nie mydlił oczu, nie chował się za innymi i często podkreślał, że piłkarze muszą zacząć szukania winnych porażek od samych siebie. Problemy Kamińskiego w Wolfsburgu. Wizyta Probierza Rosnąca rola Kamińskiego w kadrze szła w parze z niezłym pierwszym sezonem Polaka po transferze do VfL Wolfsburg. Młody skrzydłowy wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie "Wilków", a z biegiem czasu zaczął dawać swojej drużynie liczby. W lutym zdobył pierwszą bramkę w Bundeslidze, strzelając wielkiemu Bayernowi Monachium. Sezon zakończył trzema strzelonymi golami w sześciu ostatnich spotkaniach i z optymizmem mógł patrzeć w nadchodzący sezon. W nim jednak karta nieoczekiwanie się odwróciła. Jesienią Kamiński tylko raz znalazł się w wyjściowym składzie Wolfsburga. Później zachowanie trenera Niko Kovaca wobec polskiego zawodnika było jeszcze dziwniejsze. Po tym, jak "Kamyk" został okrzyknięty "wygranym zimowego zgrupowania", zaczął od pierwszej minuty dwa pierwsze ligowe spotkania w nowym roku. Tylko po to, by od 20 stycznia ani razu nie pojawić się na murawie. Sytuacja ta mocno zaniepokoiła selekcjonera Michała Probierza, który tym samym stracił jednego z najbardziej obiecujących piłkarzy - mogącego zagrać zarówno na skrzydle, jak i na wahadle. Tydzień przed rozpoczęciem zgrupowania selekcjoner wybrał się na mecz Wolfsburga, by porozmawiać z trenerem Niko Kovacem oraz dyrektorem sportowym Sebastianem Schindzielorzem. - Dyrektor Sebastian Schindzielorz to bardzo fajny człowiek, któremu dziękuję, bo zawsze służy pomocą przy rozmowie. Na pewno to ciężki czas dla Kuby, rozmawialiśmy na ten temat - powiedział Probierz w odpowiedzi na nasze pytanie podczas poniedziałkowej konferencji prasowej. - Ale też nie ukrywam, pojechałem zobaczyć Leverkusen, bo byłem ciekawy jak grają, jak się prezentują. Rzadko się zdarza, by zespół tylu meczów nie przegrał i tak dobrze grał - dorzucił po chwili Probierz, zdradzając drugi motyw swojego wyjazdu. Zespół Xabiego Alonso nie przegrał żadnego z 38 spotkań w tym sezonie. Kovac zwolniony. "Nie przyczyniłem się do tego" Selekcjoner nie chciał zdradzać szczegółów rozmowy z Schindzielorzem oraz Kovacem. Jednak ustalenia z Kovacem i tak nie na wiele się zdadzą. Tydzień później chorwacki trener został zwolniony ze stanowiska po 11 kolejnym meczu bez zwycięstwa. - Ale ja się nie przyczyniłem do tego - śmiał się Probierz, spytany o zwolnienie Kovaca. Nowym trenerem Wolfsburga został Ralph Hasenhuettl. To trener, który w Southampton długo prowadził Jana Bednarka. Ba, tylko jeden piłkarz rozegrał pod wodzą Austriaka więcej spotkań, niż Bednarek (141 meczów). Jest nim James Ward-Prowse (166 gier). Zatrudnienie Hasenhuettla oznacza nowe otwarcie dla Kamińskiego, który jeszcze w końcówce sezonu będzie mógł ponownie powalczyć o miejsce w wyjściowym składzie. Jeśli się nie uda, latem być może otwarte zostaną drzwi do zmiany klubu. Na razie skrzydłowy ma odbudować się w reprezentacji U21. Przykład Zalewskiego wydaje się zasadny. W październiku, gdy piłkarzy Romy miał problemy z regularną grą, pojechał na zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji, gdzie zagrał znakomicie i nabrał pewności siebie. W listopadzie wrócił do dorosłej reprezentacji i był jednym z wyróżniających się zawodników tamtego zgrupowania. Apel Probierza. Piłkarze potrzebują wsparcia Zdaniem Probierza granica między pierwszą reprezentacją a młodzieżową naprawdę nie jest duża. - Jest wielu zawodników z reprezentacji młodzieżowych, których obserwujemy i z którymi jestem w kontakcie - powiedział. Na koniec selekcjoner zaapelował jeszcze do środowiska piłkarskiego, w tym kibiców, by w przypadku podobnych problemów okazywali wsparcie zawodnikom. - Uważam, że nasze środowisko powinno razem się wesprzeć i kibice także, którzy będą na stadionie. Wierzę, że ten zespół ich nie zawiedzie - zakończył Probierz.