Jego Cracovię nazywano "Dośrodkovią", bo drużyna miała głównie bronić, atakować skrzydłami, wrzucać piłkę i liczyć na rosłych zawodników. W młodzieżowej reprezentacji Polski też pojawiały się zarzuty, że zabija w młodych radość z atrakcyjnej gry. Tymczasem w seniorskiej reprezentacji Probierz staje się pionierem może nie futbolu totalnego, ale bardzo odważnego i nastawionego na grę do przodu, jakiego - przynajmniej w teorii - nie było od czasów "futbolu na tak" Jerzego Engela. By mieć świadomość jak ofensywnie Probierz próbuje ustawiać reprezentację, należy przyjrzeć się środkowi pola. Tam przez lata selekcjonerzy wystawiali walczaków, których zadaniem było głównie odbieranie piłki, za to z ofensywy byli zwolnieni. Tak grali Radosław Sobolewski, Mariusz Lewandowski, Jacek Góralski czy Grzegorz Krychowiak. Tymczasem w filozofii Probierza miejsce tych zawodników tuż przed obrońcami zajmuje... Piotr Zieliński, uważany za jednego z najbardziej kreatywnych polskich piłkarzy ostatnich lat. Pomocnik Interu Mediolan z przodu musi jednak zrobić miejsce zawodnikom, którzy mają jeszcze większe parcie na bramkę rywala. To Nicola Zalewski, Sebastian Szymański, Kacper Urbański, czy Mateusz Bogusz mają teraz napędzać ataki reprezentacji, a takiego nagromadzenia ofensywnych indywidualności nie było w reprezentacji na lata. Ofensywa Michała Probierza Teoria ma się bardzo optymistycznie. Dużo gorzej wygląda jednak praktyka, a pokazały to dwa spotkania Ligi Narodów. Ze Szkocją Polacy w drugiej połowie dali zepchnąć się do defensywy, a z Chorwacją nawet jak dostali piłkę, to nie mieli pomysłu, co z nią zrobić. Efekt? Zero celnych strzałów w pierwszej połowie. Na papierze jednak wszystko się zgadzało - zawodnicy ofensywni, notujący asysty, zdobywający bramki, bez klasowego "przecinaka" w środkowej strefie. To był właśnie ten cukier, którego jednak nikt nie zamieszał i zamiast słodyczy, dostaliśmy miksturę momentami wykręcającą twarz w grymasie niesmaku. Z drugiej jednak strony były mecze na Euro 2024, w których Probierz też mocno posłodził i efekt dało się przełknąć. Choć na inaugurację przegraliśmy z Holandią, to odbiór tego meczu był dużo lepszy niż np. remisu z Meksykiem w Katarze za Czesława Michniewicza. Jeszcze ciekawiej było w spotkaniu z Francją, na które Polacy także wyszli z otwartą przyłbicą i wyrwali remis. Niedzielny mecz z Chorwacją pokazał jednak, że próby ofensywnej gry nie będą wiązały się z ciągłą ewolucją, ale także z piłkarskim cierpieniem. Nie jest winą tylko Probierza, że w Osijeku było gorzko i niesmacznie, jednak to on dobiera proporcje, jakość cukru i jest odpowiedzialny za ostateczny smak. Nie można jednak liczyć, że miksturę doskonałą stworzy z miejsca. Musi jeszcze popróbować, pozmieniać przepis, wprowadzić autorskie poprawki i dopiero wtedy kibice powiedzą: "sprawdzam". Pytanie tylko, ile niesmacznych mieszanek będą musieli jeszcze przełknąć i czy w końcu ktoś nie dostanie porządnych niestrawności, po których Probierz do kuchni już więcej nie zostanie wpuszczony. Piotr Jawor