Wielu zawodników - jak Wojciech Szczęsny, Jakub Kiwior, Piotr Zieliński, Sebastian Szymański czy Robert Lewandowski - było pewniakami w kontekście gry w pierwszym składzie reprezentacji Polski w meczu eliminacji do mistrzostw Europy z Mołdawią. Fernando Santos zdołał jednak namieszać, zwłaszcza na skrzydłach, gdzie desygnował do gry Nicolę Zalewskiego oraz Przemysława Frankowskiego, choć faworytami wydawali się tu Bartosz Bereszyński oraz Jakub Kamiński, którzy z dobrej strony pokazali się w piątkowym meczu z Niemcami. Ależ wiadomość dla reprezentacji Polski. Padł niebywały rekord Mołdawia - Polska. Fernando Santos tłumaczy się ze swoich wyborów Selekcjoner reprezentacji Polski przyznał jednak, że zdecydował się na zmianę w poszukiwaniu "świeżości" w naszym składzie. W przedmeczowej rozmowie z Polsatem Sport Portugalczyk podkreślił, że Bereszyński oraz Kamiński ciężko pracowali w starciu z Niemcami, dlatego postawił na piłkarzy bardziej wypoczętych. Nasz trener odniósł się także do obecności w wyjściowym składzie Arkadiusza Milika. Przyznał, że chciał wprowadzić do gry typowego napastnika, zawodnika bardziej przyzwyczajonego do gry w polu karnym i bardziej ofensywnego. Zapytany o to, czy we wtorkowym starciu liczy tylko na trzy punkty, czy chce również zobaczyć piękny styl w poczynaniach swoich podopiecznych zadeklarował: - Liczy się tylko wygrana. Po to się gra w piłkę, żeby wygrywać. Już podczas przedmeczowej konferencji prasowej trener Fernando Santos podkreślał, że reprezentację Polski czeka w Kiszyniowie ciężka przeprawa.