Po tym, jak stery reprezentacji Polski objął Fernando Santos, w mediach ruszyła giełda nazwisk kandydatów na asystenta Portugalczyka. W tej roli widziano m.in. Łukasza Piszczka, który nawet spotkał się z nowym szkoleniowcem "Biało-Czerwonych", ale ostatecznie zrezygnował z możliwości pracy u boku 68-latka. Reprezentacja Polski. Santos miał swojego faworyta Wśród kandydatów do pracy w sztabie reprezentacji był także Tomasz Kaczmarek. Jak ustaliła Interia, sceptyczny co do tej kandydatury był jednak sam Santos. Zgoła inaczej ma się sytuacja w przypadku Grzegorza Mielcarskiego, co selekcjoner przyznał w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet. - Spełnia te kryteria, ale oczywiście nie jest jedynym takim człowiekiem. Jego znam, jemu ufam, ale nie ja podejmę ostateczną decyzję - przyznał Portugalczyk. - Potrzebuję osoby, która pomoże mi podczas zgrupowania, tylko nie wiem, czy PZPN zgodzi się na Grzegorza. Dyskusja trwa - dodawał. Fernando Santos bez polskiego asystenta? Z doniesień Mateusza Migi z TVP Sport wynika, że PZPN decyzję co do wyboru asystenta pozostawia Santosowi. Nieoficjalnie mówi się jednak, że Kulesza nie jest zwolennikiem zatrudnienia Mielcarskiego. Co więcej, Portugalczyk nie jest już zainteresowany rozpatrywaniem kolejnych kandydatur, z kolei federacja nie zamierza naciskać na selekcjonera. To w praktyce oznacza, że 68-latek prawdopodobnie zadebiutuje w kadrze bez polskiego asystenta u boku, a temat zatrudnienia Polaka wróci w przyszłości.