Rozwiązanie umowy z Santosem większość kibiców przyjęła z ulgą. Za kadencji skądinąd utytułowanego trenera Polacy grali źle i ponieśli porażki z Czechami, Mołdawią oraz Albanią, przez co mocno skomplikowali sobie drogę na Euro 2024. Mowa ciała Santosa również nie pozwalała przypuszczać, by trener chciał umierać za naszą reprezentację - szczególnie na konferencjach prasowych sprawiał wrażenie osoby znudzonej i wyczerpanej. Santosa w Polsce już nie ma, za to po raz kolejny w ostatnich latach ruszyła karuzela z nazwiskami potencjalnych nowych selekcjonerów. Po zagranicznych wpadkach (przed Santosem był jeszcze Paulo Sousa) niemal na pewno przyjdzie pora na rodzimego trenera. Słynny bramkarz stwierdził również, że nowy selekcjoner powinien być blisko całej polskiej piłki i utrzymywać kontakty z trenerami klubowymi. Zdaniem Tomaszewskiego przyczyną niepowodzenia Santosa był brak polskiego asystenta, którego pomoc mogłaby być nieoceniona. To wręcz niebywałe, nikt się nie spodziewał. Wielkie "osiągnięcie" Santosa Piszczek na selekcjonera? Tomaszewski zaskoczył Nazwiska wspomnianych Probierza i Skorży będą się pojawiały w niemal każdym zestawieniu nazwisk kandydatów do roli selekcjonera. Jan Tomaszewski wskazał jednak kogoś jeszcze, choć z zastrzeżeniem, że ta propozycja miałaby sens tylko wtedy, gdyby kandydat był wcześniej, tak jak początkowo planowano, asystentem Santosa. Mowa o Łukaszu Piszczku. - Santos nie bywał na meczach ligowych. Nawet nie po to, by kogoś wybrać, ale pokazać, że jest szansa. Inaczej wtedy piłkarz gra, gdy selekcjoner go widzi, inny jest odbiór całego meczu. Gdyby nawet ten Łukasz Piszczek był asystentem Santosa, to nic nie stałoby na przeszkodzie, by w tym momencie tą kadrę poprowadził. W podobnym wieku jest Julian Nagelsmann, który prowadził już RB Lipsk i Bayern Monachium, a teraz jest przecież głównym kandydatem do prowadzenia reprezentacji Niemiec - powiedział Tomaszewski "Super Expressowi". Lato broni Kuleszy. I wskazuje nowego selekcjonera