Minorowe nastroje w reprezentacji Polski po kompromitującej porażce w meczu z Mołdawią w Kiszyniowie (2:3). "Popełniliśmy jeden, drugi błąd, nagle straciliśmy pewność siebie. Po pierwszej bramce straconej zupełnie zatraciliśmy się, nie mogliśmy znaleźć równowagi. Mieliśmy jeszcze sytuację na zabicie tego meczu, na 3:1, ale jej nie wykorzystaliśmy. Ciężko coś powiedzieć, bo to jest praktycznie niewiarygodne" - analizował Robert Lewandowski. "W tej chwili ten margines błędu jest naprawdę mały" - dodał. To nawiązanie do trudnej sytuacji Polaków grupie eliminacyjnej do Euro 2024. "Biało-Czerwoni" zajmują czwarte, przedostatnie miejsce w tabeli, za Czechami, Albanią i Mołdawią i przed Wyspami Owczymi. Znacznie skomplikowali sobie awans na mistrzostwa Europy. Sprawy wymagają natychmiastowej reakcji, więc już na drugi dzień po klęsce Cezary Kulesza wezwał do siebie Fernando Santosa. Mimo tej deklaracji pojawiło się zwątpienie. Artur Wichniarek przewidywał, że ostatecznie może zakończyć się nawet... ucieczką Portugalczyka. "Nie zdziwię się, jeśli Fernando Santos będzie drugim Vasco da Gamą po Sousie. Wycieczka na nieznane wody się nie powiedzie, zrezygnuje i facet, który był dzisiaj w studio TVP [Marek Papszun - przyp. red.], obejmie reprezentację" - prognozował w Kanale Sportowym. Tak czy inaczej zapadła już decyzja, która na ten moment rozwiewa niepewność. Zero litości dla Roberta Lewandowskiego po wielkim blamażu Polski w Mołdawii. "Gdzie jest kapitan?" Fernando Santos zostaje w reprezentacji Polski. Kwiatkowski: "Wierzymy, że poprawa może być" "Tak, Santos zostaje. A kto mówił, że miało być inaczej? Porozmawialiśmy 1,5 godziny, ale o szczegółach nie chcę mówić. Niech to zostanie naszą wewnętrzną sprawą w związku" - przekazał Cezary Kulesza w komentarzu dla WP SportowychFaktów. Rozmowa miała przebiec w spokojnej atmosferze, nikt nie chce wykonywać gwałtownych ruchów. O odniesienie się do tematu poproszono jeszcze rzecznika kadry, Jakuba Kwiatkowskiego. Na briefingu prasowym oświadczył, że nie był świadkiem spotkania prezesa PZPN i selekcjonera, wie jednak, że poświęcone ono było "zamknięciu pierwszej części eliminacji" oraz temu, co wydarzyło się w Kiszyniowie. "Wszyscy jesteśmy bardzo rozczarowani. Każdy zawodnik, sztab szkoleniowy, kierownictwo PZPN-u - wszyscy odczuwają żal i smutek, że ten mecz tak się skończył. Możemy tylko przeprosić kibiców" - powiedział. Natomiast od razu podkreślił, że taka rozmowa między Kuleszą a Santosem - osobami mającymi duży wpływ na polski futbol - nie jest niczym niezwykłym. Poza tym jeden i drugi pracuje w tym samym budynku - w siedzibie związku, więc okazji do spotkań jest dość dużo. Kwiatkowski starał się też wlać nieco optymizmu w serca fanów. "Już nieraz polska reprezentacja z takich kryzysów wychodziła. Myślę, że tym razem też tak będzie. Oczywiście mamy świadomość, w jak ciężkiej sytuacji jesteśmy, (...) ale wierzymy, że poprawa może być. Jest to wspólne zdanie zarówno kierownictwa PZPN-u, jak i trenera Fernando Santosa. Znamy wartość tej drużyny, wiemy, jacy są w niej piłkarze" - stwierdził. I raz jeszcze podkreślił: "Jesteśmy potężnie rozczarowani tym meczem [z Mołdawią]. To nie miało prawa się wydarzyć". We wrześniu zorganizowane zostanie następne zgrupowanie reprezentacji Polski. Poprzedzi ono mecz z Wyspami Owczymi. Ten zaplanowano na 7 września na godzinę 20.45. Z kolei 10 września "Biało-Czerwoni" zmierzą się w wiceliderami grupy, drużyną z Albanii. Początek pojedynku również o godz. 20.45. Zdaniem Kwiatkowskiego zwłaszcza spotkanie w Tiranie może być kluczowe. Jerzy Brzęczek wypunktował "braki" Roberta Lewandowskiego. Mocne słowa byłego trenera reprezentacji