Reprezentacja Walii jeszcze przed ostatnią kolejką gier grupowych zachowywała szanse na bezpośredni awans do finałów Euro 2024. Musiała jednak pokonać Turcję (1-1) i liczyć na potknięcie Chorwatów w meczu z Armenią (1-0). Żaden z tych warunków nie został spełniony. To oznacza, że "The Dragons" trafiają do fazy barażowej. W czwartek rozlosowano pary półfinałowe. Już wiadomo, że Walijczycy oba spotkania na tym etapie rozegrają przed własną publicznością. Jan Tomaszewski nie wytrzymał. Uderzył w Cezarego Kuleszę. Powiedział to wprost W pierwszej potyczce wybrańcy Roba Page'a mogli trafić na Finlandię, Ukrainę lub Islandię. Los przydzielił im Finów. Do konfrontacji dojdzie 21 marca przyszłego roku w Cardiff. Tego samego dnia w Warszawie reprezentacja Polski zmierzy się z Estonią. Jeśli wykaże swą wyższość - a innego scenariusza nie bierzemy pod uwagę - w finale baraży zagra ze zwycięzcą spotkania Walia - Finlandia. Polska wyrzuciła Walię z najwyższej dywizji LN. W Cardiff szykuje się srogi rewanż? - Szalenie ważne jest to, finał zagramy przed własną publicznością - mówi w rozmowie z rodzimymi mediami Page. - Oczywiście to niczego nie gwarantuje. Najpierw musimy wykonać robotę, która do nas należy. Ale fakty są takie, że dwa zwycięstwa dzielą nas od awansu do turnieju finałowego. Oni stoją na przeszkodzie Polski do awansu na Euro. Dwa kroki do szczęścia Kto będzie faworytem, jeśli dojdzie do konfrontacji Walijczyków z Polakami, która bezpośrednio decydować będzie o awansie do kontynentalnego czempionatu? We wrześniu ubiegłego roku "Biało-Czerwoni" pokonali Wyspiarzy na ich terenie 1-0. Bramkę zdobył Karol Świderski po znakomitej asyście Roberta Lewandowskiego. Dzięki wygranej polski zespół utrzymał się w dywizji A Ligi Narodów, a rywale musieli się pogodzić ze spadkiem. - W formie, jaką w ostatnich miesiącach prezentujemy, i ze wsparciem naszych kibiców, w Cardiff możemy pokonać każdego - zapowiada jednak Page. I brzmi to jak przestroga. A zarazem zapowiedź srogiego rewanżu za porażkę sprzed roku.