Fernando Santos dotrzymuje obietnicy złożonej podczas pierwszej konferencji prasowej. Na żywo obejrzał kilka meczów Ekstraklasy. Na pierwszy ogień poszedł pojedynek Lechia Gdańsk - Widzew Łódź, zakończony bezbramkowym remisem. Później selekcjonera reprezentacji Polski dostrzeżono na stadionie w Płocku, w trakcie starcia Wisły Płock z Lechem Poznań, podczas którego działo się minimalnie więcej. "Kolejorz" wygrał 1:0. Na deser Portugalczyk zostawił sobie spotkanie Legia Warszawa - Cracovia (2:2). Do sieci trafiły zdjęcia z wszystkich trzech meczów. Pod lupę wzięto zachowanie Santosa. W rozmowie z "Faktem" komentuje je Łukasz Kaca, ekspert od komunikacji niewerbalnej i konsultant biznesowy. "Szeroko komentowana w internecie postawa selekcjonera, który oglądał mecze, siedząc zawinięty w kurtkę i przykryty kocem, może wydawać się lekceważąca i sugerować, że nie był zbyt zaciekawiony tym, co działo się na boisku. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że po prostu było mu zimno. To człowiek, który nie jest przyzwyczajony do naszego klimatu. Temperatury w Portugalii i Grecji były zupełnie inne" - tłumaczy. Kto będzie pracować z Fernando Santosem? Media podają nowe nazwisko Fernando Santos na meczu Legia - Cracovia. Ekspert: "Mógł spotkać się z ludźmi, którzy mają w polskiej piłce coś do powiedzenia" Kaca zwraca uwagę na jedną ważną rzecz - że gesty Santosa były bardzo znaczące. Miałyby świadczyć o bardzo poważnym podejściu do zawodowych obowiązków. "Z perspektywy kibiców lepiej byłoby pewnie, gdyby Santos stał i emocjonował się meczem. Widzę jednak, że oglądał go obiektywnym okiem, pragmatycznie i analitycznie. Chciał zobaczyć, z czym ma do czynienia. Przez cały mecz rozmawiał z siedzącym obok asystentem, wymieniając z nim uwagi. Widać, że mamy do czynienia z selekcją, próbą racjonalnej oceny potencjalnych kadrowiczów" - twierdzi. Zdaniem eksperta wizyta selekcjonera "Biało-Czerwonych" na stadionie Legii Warszawa była również "spotkaniem netwokingowym". Przyznaje, że od czasu do czasu być może dostrzegł na twarzy Portugalczyka wyraz, który można zinterpretować jako znudzenie, ale było to całkowicie naturalne, ponieważ "mecz oglądał bez zaangażowania emocjonalnego". "Szukałbym tam zresztą raczej zafrasowania tym, co zobaczył. Oglądając mecz jako selekcjoner, Santos pewnie już zastanawia się, kto i gdzie mógłby ewentualnie grać w reprezentacji. Myślę, że to kwestia szukania odpowiedzi na te pytania, a nie faktycznego znudzenia" - podsumowuje. Fernando Santos w wirze działań! Nowy selekcjoner... odwiedził "Lewego"!