Czesław Michniewicz mógł po mundialu zameldować wykonanie zadania. Na papierze nie wyglądało to wcale źle: 0-0 z Meksykiem, 2-0 z Arabią Saudyjską, 0-2 z Argentyną (mistrzem świata), 1-3 z Francją (wicemistrzem świata). Niestety; pierwszą reakcją społeczeństwa był gromadny absmak, wywołany brakiem stylu. To zachwiało wizerunkiem szkoleniowca, przewrócił go jednak kolejny gromadny absmak. Z odejścia Michniewicza warto wyciągnąć wnioski Michniewicza nie zmiótł zły styl prezentowany przez drużynę w trakcie mistrzostw. Zmiotło go oburzenie dotyczące nieszczęsnej historii związanej z 30-milionową premią. A właściwie... oburzenie w związku, bo nikt w PZPN-ie nie miał o tym początkowo pojęcia. Myślę, że gdyby nie sprawa premii Michniewicz przetrzymałby ten niż baryczny. Jest bardzo charakterystyczne, że nikt teraz po Michniewiczu nie płacze. Nie słychać głosów wsparcia i współczucia. To znamienne. CZYTAJ TAKŻE: Cezary Kucharski dosadnie o odejściu Czesława Michniewicza Według mnie najważniejsze jest wyciągnięcie wniosków z tego przypadku. Z historii Michniewicza jako selekcjonera płynie pouczająca historia. Brzmi ona: "nigdy, ale to nigdy nie dyskutuj o dodatkowych pieniądzach kiedy już jesteś selekcjonerem. Pracuj tak żeby same wpadały ci do kieszeni, nigdy nie wyciągaj po nie ręki. Nie pozwól żeby społeczeństwo pomyślało, że jesteś łasy na kasę! Pracuj tak żeby samo uznało, że należy ci się nagroda". Chodzi o to żeby kadrę objął ktoś, kto nie zacznie szybciej oddychać na wieść o milionach Byłoby super gdyby kolejni selekcjonerzy mieli to w pamięci. Chodzi o to żeby naszą kadrą zaczął opiekować się ktoś, kto nie zacznie szybciej oddychać na wieść o milionach. Może nadałby się ktoś, kto te miliony już ma, a do pracy z reprezentacją Polski zachęci go jej potencjał i możliwość przygody? Dla niektórych brzmi to naiwnie, ale co może ruszać fachowca i tak siedzącego już na worku pieniędzy? Przygoda, pasja, chęć zwycięstw. Takiego selekcjonera oczekuję. Paweł Czado