Kiedy Adam Buksa wychodził do dziennikarzy, nie było jeszcze jasne, kto z zawodników został skreślony przez Michała Probierza. Wiadomo było jednak, że kontuzja wykluczy z występu Arkadiusza Milika. Adam Buksa: Bardzo współczuję Arkowi Milikowi Wkrótce do napastnika Juventusu dołączyli Jakub Kałuziński oraz Paweł Bochniewicz, choć zagrożenie, także z powodów zdrowotnych, pojawiło się przy nazwiskach Jakuba Kiwiora, Nicoli Zalewskiego i Tarasa Romanczuka. - Na pewno nie będzie to łatwa sprawa dla trenera. Ta kontuzja na pewno komplikuję sprawę. Nie mam informacji, co do trójki graczy kontuzjowanych, o których mówił trener. Wiemy natomiast, że niestety Arek wypada z turnieju. Jest mi bardzo przykro z tego powodu i bardzo mu współczuję - powiedział po meczu Adam Buksa. - Sam przez to przechodziłem przed mundialem w Katarze, więc wiem, co to oznacza wypaść przed turniejem takiej rangi, jaką są mistrzostwa Europy - dodał. Polska - Ukraina. Adam Buksa: Takie spotkanie nie było przypadkowe Milik został zmieniony na początku meczu przez 19-letniego Kacpra Urbańskiego. Młody zawodnik zaliczył wyjątkowo udany debiut w kadrze. - Bardzo dobrze czułem się grając z Kacprem. Bardzo dobrze sobie radził. Fajnie się uzupełnialiśmy i intuicyjnie się rozumieliśmy - skomentował Buksa. Napastnik ocenił też sytuację kadry przed Euro 2024. - W pewnym sensie czujemy się spokojniejsi, bo widzimy, że idziemy w dobrym kierunku. Takie spotkanie w naszym wykonaniu nie było przypadkowe. Ale jesteśmy też spokojni i stąpamy twardo po ziemi, bo za ten mecz punktów na Euro nie przyznają. Nie powiem, że jedziemy napompowani tym zwycięstwem i nasze szanse rosną. Nie. Wykonaliśmy swoją robotę dobrze i teraz musimy zrobić wszystko, żeby przygotować się do kolejnego meczu - stwierdził. Jednocześnie Buksa wolał zachować dla siebie opinię o grze rywala. - Nie chcę oceniać gry Ukraińców. Nie spodziewam się, że był to ich podstawowy skład, którym wybiegną na pierwszy mecz na Euro. Nie wiem, jaki mieli pomysł na to spotkanie. Skupialiśmy się na sobie - odpowiedział lakonicznie. Z PGE Narodowego Wojciech Górski, Interia