Szymon Jadczak z portalu WP SportoweFakty jako pierwszy podał do informacji publicznej informację o obecności Mirosława Stasiaka, człowieka prawomocnie skazanego za czyny korupcyjne w polskim futbolu, na pokładzie czarterowego samolotu PZPN, który udał się na wyjazdowe spotkanie reprezentacji do Mołdawii. Potem nastąpiła rozpaczliwa próba obrony ze strony przedstawicieli związku, na czele z prezesem Cezarym Kuleszą, jednak związkowa narracja padała jak domino, a wyraźne oburzenie całą sytuacją wyrazili sponsorzy związku, którzy oczekiwali rzetelnego i konkretnego wyjaśnienia sprawy. Gigantyczna plama do zmazania. PZPN podał ceny biletów na mecz z Mołdawią Afera w PZPN. Cezary Kulesza i działacze mieli próbować zrzucić winę na postronną osobę Tego się nie doczekali, bo Kulesza najpierw zrzucił winę ogólnie na sponsorów, a przyciśnięty do ściany wreszcie konkretnie wskazał firmę Inszury.pl jako winną całej sytuacji, co jej przedstawiciele również potwierdzili. Sam prezes w wypowiedziach zaprzeczał pytany na temat swojej wiedzy o obecności Stasiaka w związkowej delegacji, w co jednak też trudno uwierzyć, po tym, jak ujawniono zakulisowe nagrania, przedstawiające między innymi byłego już działacza wesoło rozśpiewanego w trakcie jednej z odbywającej się w ramach wyjazdu kolacji. Sam Stasiak z kolei przyznał, że z prezesem PZPN poznał się już jakiś czas temu. Jadczak w programie "Wysoki Pressing" ujawnił kolejną kompromitującą związek historię. Według jego informacji Kulesza i działacze mieli wyjątkowo perfidny pomysł na to, jak załagodzić całą burzę, która narosła wokół sprawy Stasiaka, a najbardziej ucierpieć w niej miała osoba zupełnie postronna. Hajto stanowczo zaprzecza wstydliwym zarzutom. "Proszę mnie w to nie mieszać" Następnie dodał jeszcze, że prezes Kulesza miał już przygotowany wpis do publikacji w mediach społecznościowych, gdzie zamieszczone były przeprosiny za całą sytuację. Wtedy jednak jeden z jego "doradców zewnętrznych" miał mu zasugerować, by opublikował inne oświadczenie (wspomniane wcześniej zrzucenie winy na sponsorów), którym finalnie bardzo mocno rozjuszył partnerów PZPN. "Jeśli można wybrać jakieś rozwiązanie złe, gorsze lub najgorsze, to mamy 99%, że Cezary Kulesza wybierze jeszcze gorsze" - wprost puentuje to Jadczak. Kryzys w PZPN trwa, teraz jeszcze zamieszanie wokół Fernando Santosa Gdyby problemów wokół reprezentacji Polski było mało, to w nocy z soboty na niedzielę w internecie gruchnęła wiadomość z Arabii Saudyjskiej opublikowana na twitterze, według której Fernando Santos miał zostać przekonany do przyjęcia oferty jednego z tamtejszych klubów i tym samym opuścić reprezentację Polski. "Poza tym, że są to tylko niepotwierdzone medialne plotki, nic nie możemy powiedzieć, bo nie mamy wiedzy" - powiedział enigmatycznie Interii Sport rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski.