Trudno się nam porównywać do Argentyny, która została mistrzem świata. Nic dziwnego, że powitanie miała królewskie. Raz jeszcze argentyńscy kibice zgotowali swym pupilom gorące powitanie i podziękowanie, tym razem podczas towarzyskiego meczu z Panamą. Stał się wielkim świętem kibiców, chociaż był to pojedynek jedynie towarzyski i to nie z rywalem z najwyższej półki (uczestnikiem mistrzostw świata w 2018 roku, ale już nie w 2022). Tak wyglądał stadion Mas Monumental w Buenos Aires na półtorej godziny przed rozpoczęciem towarzyskiego starcia i panująca na nim atmosfera: Tak z kolei prezentowało się to w chwili, gdy zespoły ustawiły się do hymnów. Gracze Argentyny mieli łzy w oczach. Warto zobaczyć ich miny. Świętuje Argentyna, świętuje Australia. Co z Polską? To jednak Argentyna - mistrz świata. Trudno się do niej porównać, aczkolwiek w wypadku każdego uczestnika ostatnich mistrzostw świata sukces jest kwestią relatywną. Dla kogoś minimum to tytuł mistrzowski, jak dla Argentyńczyków, a dla kogoś wartością jest wyjście z grupy. Tak było w wypadku Polski, która przecież nie zdołała wyjść z grupy mundialu od 1986 roku, a i wtedy awansowała tylko dzięki regulaminowi, który pozwalał na promocję z trzeciej pozycji. Atmosfera, jaka otaczała ten historyczny awans biało-czerwonych, była jednak bardzo gęsta. Tak gęsta, że chmury unoszą się do dzisiaj. Kiedy Robert Lewandowski na konferencji przed meczem z Czechami zwrócił się do kibiców i przyznał, że nie przerwał w odpowiednim momencie tego, co działo się wokół afery premiowej, wielu powiedziało, że to spóźnione słowa. Minęły cztery miesiące i dopiero wywiad Łukasza Skorupskiego dla "Przeglądu Sportowego" sprowokowały go, by coś z tym fantem zrobić. A jeszcze kilka dni wcześniej na konferencję wysłano Bena Ledermana. Warto więc porównać się do zespołu, który na mundialu w Katarze doszedł tak daleko jak Polska i odniósł porównywalny sukces (chociaż nie miał w szeregach jednego z najlepszych piłkarzy świata). Australia doszła na mundialu w Katarze do 1/8 finału i tam dopiero odpadła także z późniejszym finalistą turnieju - w jej wypadku była to Argentyna. A jednak atmosfera wokół tego wyniku była znakomita. Warto zobaczyć, jak wyglądała dzięki temu oprawa podczas powrotu Australii do gry w towarzyskim meczu z Ekwadorem w Sydney. Australia jak Polska. A jednak jest inaczej Australia zorganizowała dwa towarzyskie mecze z Ekwadorem także dlatego, aby kibice mogli podziękować piłkarzom za mundial. Nie mieli dotąd okazji - podobnie jak Polacy. I podziękowali. Mecz obejrzało ponad 20 tysięcy osób, a australijscy piłkarze mogli się przekonać ponad wszelką wątpliwość, że kibice z Antypodów ich grę w Katarze uważają za sukces. W kontekście polskiej reprezentacji to istotne, bowiem w piątek 24 marca rozgrywa ona swój pierwszy po mundialu mecz z Czechami. Na dodatek to mecz o punkty, nie towarzyski i przy tym z nowym selekcjonerem Fernando Santosem. Sęk w tym, że starcie jest wyjazdowe. W poniedziałek 27 marca pojawi się pierwsza okazja do powitania biało-czerwonych na polskim stadionie, podczas meczu z Albanią. Ciekawe, jaka będzie wtedy atmosfera, także w kontekście mundialu. Wtedy przekonamy się, czy demony mundialu nadal unoszą się nad Polakami.