Dokładnie tydzień przed barażowym meczem z Estonią selekcjoner Michał Probierz opublikował listę powołanych na marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Lista, zgodnie z nowym zwyczajem, pojawiła się późnym wieczorem, po meczach Ligi Europy oraz Ligi Konferencji. - Jeśli mówimy o trzonie kadry, w powołaniach Michała Probierza nie ma zaskoczeń. Pozostali zawodnicy to i tak ci, którzy będą siedzieli na ławce, albo na trybunach. Dla mnie zero zaskoczenia - ocenia dla Interii Łukasz Gikiewicz, mistrz Polski z 2012 roku. Arkadiusz Milik i Tomasz Kędziora bez powołania Wśród kibiców największe kontrowersje wzbudził brak Arkadiusza Milika na liście powołanych. Choć ten zawodnik rozpoczynał w wyjściowym składzie dwa pierwsze mecze pod wodzą Probierza, teraz w ogóle został pominięty, a w hierarchii napastników wyprzedzili go Robert Lewandowski, Karol Świderski, Adam Buksa oraz Krzysztof Piątek. Milik od początku sezonu tylko sześciokrotnie zaczynał mecze Serie A w wyjściowym składzie. I choć przełamał się w ostatniej ligowej kolejce z Atalantą, to na gola we włoskiej ekstraklasie czekał od 7 października. Gikiewicza na liście powołanych zastanawia z kolei brak Tomasza Kędziory. Ten w ostatnim czasie solidnie radzi sobie w greckim PAOK-u Saloniki. - Może dziwić powołanie dla "Beresia", a nie Tomka Kędziory, bo oglądałem go w dwumeczu z Dinamem Zagrzeb, gdzie pierwszy mecz przegrali 0-2, a w drugim wygrali 5-1 i awansowali. Wyglądał bardzo solidnie na tle Bruno Petkovicia - mówi ekspert programu Sport Interia "Gramy Dalej". Debiutanckie powołanie Marczuka i problem na skrzydłach Michał Probierz wśród powołanych znalazł miejsce dla dwóch piłkarzy lidera Ekstraklasy, Jagiellonii Białystok. Po sześciu latach do reprezentacji wrócił Taras Romanczuk, a debiutanckie powołanie otrzymał 20-letni Dominik Marczuk. - Ten drugi w niespełna rok trafił do Ekstraklasy i przeszedł drogę z kadry U21 do pierwszej reprezentacji. Wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie "Jagi" i dostał powołanie. I jest to powołanie zasłużone. Myślę, że przy dobrym wyniku Marczuk może wejść na boisko, choć nie jest to zawodnik, od którego Probierz będzie teraz zaczynał budowanie składu - twierdzi Gikiewicz. Zwraca jednak uwagę na problem, który za naszą kadrą ciągnie się od pewnego czasu. - Nie mamy kolejnego skrzydłowego, który na stałe zająłby miejsce w kadrze. Trzon kadry wygląda cały czas tak samo: jest bramkarz, jest Lewandowski, jest Grosicki. Nie wychowujemy sobie kolejnych reprezentantów i myślę, że to jest wielki problem naszej piłki - komentuje "Giki". Powroty Bartosza Salamona i Jakuba Modera Piłkarski obieżyświat (Gikiewicz podczas bogatej kariery piłkarskiej grał m.in. w Jordanii, Tajlandii, czy w Indiach), zwrócił też uwagę na dwa ważne powroty do reprezentacji. - Po dwóch latach do kadry wraca Kuba Moder. Myślę, że jeśli wejdzie na 15-20 minut przeciwko Estonii, to na pewno nie zaniży poziomu. Po zawieszeniu wraca też Bartosz Salamon. Wydaje mi się, że obronił się na boisku swoją grą - mówi. Mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław nie wyobraża sobie innego scenariusza, jak awans do finału baraży. Tam jednak sprawa wcale nie będzie prosta. - Na Estonię wydaje mi się, że jak wyjdziemy, to powinno wystarczyć. Kwestia na kogo trafimy w drugim meczu 26 marca... - kończy Gikiewicz.