Andrzej Klemba: Oglądał pan El Clasico? Barcelona rozbiła Real w Madrycie, a Robert Lewandowski zdobył dwie bramki. Mirosław Tłokiński, dwukrotny mistrz Polski z Widzewem, dwukrotny reprezentant Polski: Miałem przyjemność oglądać i mój zachwyt skierowałbym na Barcelonę. Nie tylko w tym sezonie wygrywają niemal wszystko, ale zaskakują sposobem grania. Gdybym wziąć pod uwagę futbol taktyczny, zdominowany regułami, to należałoby się w tym meczu zwycięstwo Realowi. Grał z małą wyobraźnią, z małą inwencją zawodników pod sukces zespołu. W ostatnich tygodniach czy już miesiącach to, co pokazuje Barcelona, to jest prawdziwy futbol. Przypomina mi piłkę nożną z naszych czasów. Trener Hansi Flick daje pewne ogólne zasady, ale wykonawstwo zostawia zawodnikom. Widać tam, że po prostu nie biegają schematycznie, nie muszą ściśle trzymać się taktycznym ram, daje im miejsce na myślenie na boisku i fantazję. Trener Niemiec nie trzyma się ram taktycznych? - Widocznie nie. Przyszedł do drużyny, która ma inne wartości i inny temperament. I pokazał, że jest wspaniałym trenerem. Sam pan był napastnikiem, to zapytam o Roberta Lewandowskiego. Po ostatnim sezonie nie brakowało opinii, że jest coraz bliżej końca kariery, że za mało daje reprezentacji. Tymczasem teraz strzela gola za golem. - Chciałem sprostować, bo ma pan rację, byłem wychowany jako napastnik, ale potem ukształtowano mnie jako obrońcę i w konsekwencji zostałem pomocniko-obrońco-napastnikiem. Nie byłem najlepszym piłkarzem w historii polskiej piłki, ale na pewno byłem najwszechstronniejszym. Zawdzięczam to nie tylko umiejętnościom, ale trenerom, których spotkałem na drodze, bo to oni mnie ukształtowali. Wracając do Lewandowskiego... - Tak, tak wracając do niego, to jak dobrze pan wie, od 12 lat krytykuje zarówno PZPN, jak i całą strukturę. Jeśli chodzi o Lewandowskiego, to powiem, że wielu dziennikarzy, zwłaszcza tych z tzw. pierwszej półki, to są nieudacznicy. Nie potrafią zanalizować ani zespołu, ani indywidualnie zawodnika. Myślę o takich dziennikarzach, jak Kołtoń, Borek i przyjaciele, którzy jak Lewandowski strzelał bramki, to go uwielbiali, a jak nie strzelał, to go od razu krytykują. Kto jest najlepszym piłkarzem w historii polskiej piłki? Gdybym patrzył z punktu widzenia kunsztu piłkarskiego: przyjęcie, podanie, drybling to mam dwóch idoli, którzy są niepowtarzalni. Włodzimierz Lubański i Kazimierz Deyna, a na trzecim miejscu dałbym Lewandowskiego. Gdybym jednak miał zrobić klasyfikację największego samozaparcia, wykorzystania możliwości, sukcesów indywidualnych i zespołowych, bo myślę zarówno o reprezentacji, Bayernie i Barcelonie, to Lewandowski jest zawodnikiem nie do przebicia. To on jest najlepszym piłkarzem w historii polskiej piłki. Największy sukces z reprezentacją Polski to jednak tylko ćwierćfinał Euro w 2016 roku. A wspomniani wcześniej zdobywali medale mistrzostw świata. - Gdyby Lewandowski grał w czasach Górskiego, to dałby sobie radę? Moja odpowiedź brzmi, że tak. A czy inni zawodnicy, którzy osiągnęli coś za czasów Górskiego, graliby lepiej od niego w reprezentacji? Odpowiedź jest: nie. Dlaczego więc strzela w klubie a w kadrze aż tak dobrze nie jest? - Odpowiedź jest bardzo prosta. Lewandowski nie jest piłkarzem grającym, czyli dryblującym, potrafiącym samemu sobie stworzyć okazje, tylko strzelającym. To typowa dziewiątka do wykańczania akcji. Dwie bramki, które strzelił Realowi, to nie były bramki, żeby klepkę zagrał, minął kilku rywali, tylko podanie, wrzutka, jedno dotknięcie, precyzyjny strzał czy uderzenie głową. Dlaczego nie strzela w reprezentacji, a strzela w Barcelonie? Pisałem to już po Euro 2016. Polska nie umie grać ataku pozycyjnego. Nie umie też grać tak dokładnego kontrataku jak Barcelona. Lewandowski jest zawodnikiem wykończającym, dlatego w reprezentacji nie zobaczymy go strzelającego tylu goli co w klubach. W kadrze dookoła siebie nie ma zawodników, którzy by mu takie okazje wykreowali. Brakuje nam takich piłkarzy jak reprezentanci Hiszpanii, Niemiec, Holandii czy Brazylii, którzy występują na co dzień w Barcelonie. Czyli jednym zdaniem zapłaczemy jak Robert Lewandowski skończy karierę? - Skończy na pewno jako najlepszy polski piłkarz, który najwięcej osiągnął w historii i tego mu już nikt nie zabierze. Ani Lubański, ani Deyna, ani Boniek. Nawet niech nie marzą o tym, że ta klasyfikacja będzie inna. Natomiast jeżelibyśmy wchodzili w aspekt kunsztu piłkarskiego, to Lewy nie był lepszym dryblerem niż Gadocha, Deyna czy Lubański. Jednak sukcesy i osiągnięcia bez względu na to, czy to reprezentacja czy występy klubowe w Niemczech i Hiszpanii, sprawiają, że jest po prostu piłkarzem nie do pobicia w polskiej historii piłki nożnej. Rozmawiał Andrzej Klemba