- Na pierwszy rzut oka ta decyzja może wydać się niezbyt popularna, ale nie mam wątpliwości, że prezes PZPN dokonał w tej kwestii słusznego wyboru. Jeśli Zbigniew Boniek uznał, że Polska ma nikłe szanse na organizację w 2020 roku piłkarskich mistrzostw Europy, to na pewno tak jest - dodał. Wychowanek Lechii Gdańsk przekonuje, że ta decyzja musiała być poparta racjonalnymi argumentami. - My nie zdajemy sobie sprawy z jej wszystkich szczegółów i uwarunkowań. Boniek to znana oraz szanowana na świecie persona, która jest zdecydowanie lepiej zorientowana w tej kwestii niż zwykli kibice. "Zibi" przed startem nie tyle czuł, ile wiedział, że w tej konkurencji nie mamy szans i słusznie postanowił zrezygnować z udziału w wyścigu po Euro - ocenił. Wojciechowski zauważył także, że dzięki tej decyzji Polska zaoszczędzi sporo pieniędzy. - Mogliśmy iść w zaparte, napinać muskuły i nadal starać się o organizację tej imprezy, tylko nie wiem w imię czego. Związane byłoby to ze sporymi finansowymi nakładami na promocję, różnego rodzaju wyjazdy i inne wydatki. Dzięki temu pieniądze, które zostałyby wyrzucone w błoto, mogą zostać wykorzystane na pożyteczny cel - stwierdził. Były reprezentant biało-czerwonych podejrzewa, że to postanowienie może mieć dla Polski także korzystne następstwa. - Wydaje mi się, że Zbigniew Boniek ma w zanadrzu jakiegoś asa. Przypuszczam, że niebawem Polska może być nawet gospodarzem finałowego meczu Ligi Mistrzów. Obstawiam, że takie spotkanie mogłoby się odbyć nie tylko w Warszawie, ale także w Gdańsku - podsumował Sławomir Wojciechowski. Europejska Unia Piłkarska (UEFA) planuje, że w 2020 roku, z okazji 60. rocznicy rozegrania pierwszych mistrzostw Europy, turniej odbędzie się na boiskach 13 państw na całym kontynencie. Wstępne zainteresowanie organizacją ME 2020 zgłosiły 32 kraje. Ostatnio swoje kandydatury wycofały również Finlandia, Czechy i Portugalia.