Robert Lewandowski to nasze "dobro narodowe", nic więc dziwnego, że jego kontuzja, odniesiona w starciu z Andorą, urosła do rangi sprawy państwowej.A że kibicom i sympatykom polskiej piłki wystarczy iskra do wzniecenia pożaru, od niedzieli wieczora media społecznościowe nieustannie płoną.Zaczęło się od niepokoju, gdy po zejściu "Lewego" z boiska na prawym kolanie piłkarza pojawił się okład z lodu. Nazajutrz optymistyczne i pesymistyczne wizje zaczęły się ze sobą ścierać na całego. Gdy pojawiły się komentarze, że gwiazdora reprezentacji Polski czeka dłuższa przerwa, osoby związane z reprezentacją Polski prędko zaczęły dementować te informacje.W tej słownej batalii Boniek i spółka mieli jednak solidny argument, bo właśnie taką wielce obiecującą prognozę wygłosił lekarz reprezentacji, doktor Jacek Jaroszewski. W rozmowie z Polsatem Sport powiedział tak: - Już w niedzielę wiedzieliśmy, że doszło do lekkiego urazu. Po poniedziałkowym badaniu potwierdziliśmy, że jest to naciągnięcie więzadła pobocznego. Nie jest to uraz groźny, nie istnieje ryzyko, że trzeba będzie długo się leczyć. (...) Gdyby mecz z Anglią był za pięć-sześć dni, to robilibyśmy wszystko, by Robert wystąpił i liczyli na to, że zagra. A za dziesięć dni zagrałby w każdym meczu. Chciałem podkreślić, że to jest uraz lekki, ale gra za dwa dni byłaby bezsensowna. Chodzi o ryzyko istotnego pogłębienia się urazu, co mogłoby mieć już dużo poważniejsze konsekwencje. Między innymi stąd ostra reakcja na Twitterze prezesa Bońka. - Nie piszcie bzdur. Gdyby mecz z Anglią był o tytuł MŚ, to Robert pewnie by grał. Za 5/6 dni będzie po problemie (słowa i analiza lekarzy). Proszę nie siać paniki - apelował sternik polskiej piłki. "Lekarz" Boniek kontra "pacjent" Kowalczyk Tymczasem "Lewy" wrócił do Monachium, gdzie diagnoza zabrzmiała zdecydowanie dużo poważniej. Bayern poinformował, że supersnajper będzie musiał pauzować około czterech tygodni. Tak długa absencja oznacza, że nie tylko nie pomoże reprezentacji Polski w najbliższych meczach el. MŚ, ale również właściwie traci szansę na pobicie rekordu goli w jednym sezonie, należącego do Gerda Muellera.I właśnie tę sytuację do wbicia szpilki Bońkowi wykorzystał Kowalczyk. - Kiedy lekarz Zbigniew Boniek przyjmuje i gdzie? Nowy Kaszpirowski - wypalił "Kowal" na Twitterze, a swój wpis skwitował szydzącymi emotikonami. Boniek zareagował w swoim stylu, czyli równie zaczepnie skontrował Kowalczyka. - Tobie nie jestem w stanie pomóc... Za późno - napisał sternik polskiej piłki, również trzymając się konwencji śmiechu i "szydery". Art