W piątek późnym wieczorem ukraińska federacja poinformowała, że zakażonych koronawirusem jest czterech piłkarzy oraz jedna osoba ze sztabu szkoleniowego. Cała czwórka piłkarzy grała w środę w towarzyskim meczu przeciwko Polsce. Andrij Jarmołenko rozpoczął spotkanie w wyjściowym składzie i zmarnował rzut karny, a po przerwie na boisku pojawili się Wiktor Cygankow, Wiktor Kowalenko i Serhij Sydorczuk.Wyżej wymienieni w komplecie zostali odizolowani od drużyny, a reszta składu powtórnie przeszła badanie pod kątem zakażenia. Wyniki będą znane około godziny 15. Wtedy też dowiemy się, czy dojdzie do skutku zaplanowany na godz. 20.45 mecz Ligi Narodów Niemcy - Ukraina.Według przepisów UEFA mecz będzie mógł się odbyć, jeśli w drużynie będzie przynajmniej 13 zdrowych zawodników, w tym jeden bramkarz. Czy polscy reprezentanci także mają się czego bać? Niepokój w tej sytuacji jest jak najbardziej uzasadniony, bowiem pytanie, czy ukraińscy piłkarze mogli być zakażeni już w środę, nasuwa się samo. "Biało-Czerwonych" czekają kolejne testy, które rozstrzygną sytuację przed meczem z Włochami. Wczorajsze badania w komplecie dały wyniki negatywne.Mecz w Reggio Emilia zaplanowany jest na niedzielny wieczór. Osobną sprawą jest spora liczba zakażeń w reprezentacji Włoch. Selekcjoner Roberto Mancini powołał na zgrupowanie aż 40 zawodników, a znaczna część z nich została skreślona z listy przez sanepid.W Italii trwa spore zamieszanie, bowiem niektóre kluby nie zgodziły się, by piłkarze opuścili region i udali się na zgrupowania swoich reprezentacji. W ten sposób w reprezentacji Polski zabrakło choćby bramkarza Bartłomieja Drągowskiego.Przypomnijmy, że Polacy mieli problem z koronawirusem na poprzednim zgrupowaniu, gdy pozytywny wynik testu otrzymał Maciej Rybus. Na przełomie września i października zakażony był także selekcjoner Jerzy Brzęczek, a później pozytywny wynik testu otrzymał prezes PZPN Zbigniew Boniek. WG