Pierwsza połowa w wykonaniu Polaków była fatalna, druga niewiele lepsza. Na domiar złego wprowadzony w przerwie Jacek Góralski bardzo szybko dostał dwie żółte kartki i musiał opuścić boisko. Ekspert Polsatu nawet nie próbował znaleźć wytłumaczenia dla takiej postawy. - To jest poziom reprezentacyjny i Góralski nie ma prawa, obojętnie ile, gdzie i jak grał, tak zagrać w tym spotkaniu. Koniec, kropka. Nie tłumaczmy tego chłopaka i nie tłumaczmy tej reprezentacji. Dzisiaj, po dwóch latach, nie ma nic. Po tym spotkaniu nie ma po prostu nic, nie ma w ogóle od czego zacząć. Możemy mówić, że Reca zagrał słabiej, że znowu słabiej zagrał Krychowiak. Ale wszyscy zagrali po prostu tragiczne spotkanie, obojętnie, czy ktoś wyszedł w pierwszej jedenastce, czy rezerwowi - mówił Wichniarek. Były reprezentant Polski nawiązał też do dobrych spotkań reprezentacji Brzęczka, ale w nich widzi przyczyny obecnych niepowodzeń. - Daliśmy się omamić wynikami z eliminacji mistrzostw Europy. Tam wyniki były, ale gra też była tragiczna. W Lidze Narodów wygrywamy z Bośnią i Hercegowiną, ale ta drużyna bardzo szybko zaczęła grać w dziesiątkę. To samo z Ukrainą, w pierwszej połowie graliśmy tak samo słabo, jak z Włochami - powiedział. Zdaniem Wichniarka dwa lata pracy trenera Brzęczka to czas, w którym najlepsze drużyny Europy Polsce uciekły. - Dwa lata temu, kiedy Jurek Brzęczek objął tę reprezentację, potrafiliśmy w Bolonii zagrać bardzo przyzwoite spotkanie z zespołem, który tak samo jak nasz, był na początku budowania go przez trenera Manciniego. Dzisiaj zobaczyliśmy zespół Italii, który nie zagrał z Polską w optymalnym składzie, a jednak zagrał z nami jak z frajerami. Zero rzutów rożnych. 60 do 40 procent posiadania piłki. Przez 90 minut oddaliśmy może jeden i pół strzału na bramkę. W drugiej połowie Donnarumma po zagraniu do bocznego obrońcy nawet nie wracał przed swoją bramkę. Były momenty, kiedy osiem razy zostawiał pustą bramkę, bo Włosi dobrze widzieli, że nie jesteśmy w stanie odebrać im piłki - krytykował Wichniarek. WŁ