- Rzut karny nie był ewidentny, sędzia mógł gwizdnąć, ale nie musiał. Jednak to zrobił i Włosi strzelili nam gola na 1-1 - żałował Mateusz. Podział punktów w starciu z Italią pomocnik Leeds United szanuje. - Włochy to nie jest łatwy rywal do rywalizacji na wyjeździe. Przed meczem wszyscy pewnie wzięlibyście w ciemno taki wynik, aczkolwiek czujemy lekkie rozczarowanie, bo mogliśmy wygrać - uważa. Ze swej postawy nie jest do końca zadowolony. - Jest jeszcze trochę do poprawy, mogłem zagrać lepiej - twierdzi Klich. - Wiedzieliśmy, że jak przejmiemy piłkę od Włochów, to będzie dużo wolnego miejsca w bocznych sektorach boiska i chcieliśmy to wykorzystać. Mogliśmy z tych kontr więcej wyciągnąć, ale brakowało ostatniego podania. I tak nie ma co narzekać, bo jak na pierwszy mecz nowej kadry nie jest źle - podkreśla Mateusz. - Pierwsze moje spostrzeżenia są takie, że po czterech latach oczekiwań spotkałem się z chłopakami. Bardzo się z tego cieszę, tak samo jak z tego, że miałem udział przy bramce. Mam nadzieję na kolejne powołania - nie kryje.Po jego i Jakuba Błaszczykowskiego doskoku do przeciwnika Polacy odebrali Włochom piłkę, Robert Lewandowski podał do Piotra Zielińskiego, który dał nam prowadzenie.- Nasz odbiór był bardzo ważny, bo z doświadczenia wiem, że im bliżej bramki rywala się odbierze piłkę, to tym większy pożytek możne z niej zrobić. Świetnie nam się to udało, znakomite podanie posłał Robert, a "Zielek" fajnie to wykończył - skomentował Mateusz Klich. Z Bolonii Michał Białoński