Szymon Żurkowski wybił się w Górniku Zabrze. Pomocnik po transferze do Włoch wejścia smoka nie miał. Pojawiły się problemy z przebiciem się w Serie A, ale już minęły. Obecnie zawodnik prezentuje się jednak znakomicie. Na pierwszej konferencji po wyborze uwagę zwrócił na 24-latka nowy selekcjoner Czesław Michniewicz. - Żurkowski jest filarem Empoli, zbiera świetne recenzje, a jeszcze nie dostąpił zaszczytu gry w kadrze - wypowiedział się na temat piłkarza. Czy więc "Zupa" może spodziewać się powołania na marcowy baraż z Rosją? Już kilka lat temu był przecież przymierzany do reprezentacji. Czy to właśnie Żurkowski może być naturalnym następcą Grzegorza Krychowiaka? Paweł Czado: Przyznaję: jestem entuzjastą talentu Szymona Żurkowskiego. Pierwszy raz zobaczyłem go podczas ligowego meczu Górnika i od razu mi zaimponował kilkoma cechami. Jedną z nich jest "wszędobylskość". Żurkowski grał w Górniku jak kiedyś - zachowując proporcje - Boniek w Widzewie. Był "wolnym elektronem": bronił, atakował, kiwał, centrował, strzelał - a uderzenie z dystansu ma świetne. Wszędzie było go pełno i właśnie to mi się w nim podobało. Zadziorny, aktywny, nigdy nie uciekał od gry. Martwiło mnie z kolei, że często holował piłkę zbyt długo, przez co narażał się na kontuzje i w efekcie często leżał na boisku. Marek Kasprzyk, były asystent Marcina Brosza w Górniku Zabrze, pracujący z Szymonem Żurkowskim: - Trafił pan idealnie. W Górniku często zwracaliśmy uwagę na jego styl. Był nieprzewidywalny: trochę w systemie a trochę poza nim. To był zawodnik, który zawsze potrafił rywala zaskoczyć. A przecież jego początki w Górniku nie były łatwe [do zabrzańskiego klubu trafił latem 2016 roku z Gwarka, zaczynał w III-ligowych rezerwach, pierwszy raz na zapleczu ekstraklasy zagrał w listopadzie przez trzy ostatnie minuty przeciw Wiśle Puławy. Do końca sezonu na zapleczu ekstraklasy wystąpił 9 razy, miejsce w podstawowym składzie zdobył dopiero w maju 2017 roku, ale nie oddał go już do końca gry w Górniku, przyp. aut.]. Potrzeba było kilka miesięcy żeby Szymon zadebiutował w lidze w pierwszej drużynie i pamiętam, że był już bardzo zniecierpliwiony (uśmiech). Jego dobry kolega, młodszy od niego Maciej Ambrosiewicz szybciej wskoczył do składu, szybciej wtedy przyswajał taktyczne historie. Szymon jednak też się przebił, a zdecydował właśnie ten jego niepowtarzalny styl, zawsze dużo brał na siebie. Wiadomo, że trzeba było nad tym pracować, bo czasem taka gra może skończyć się stratą, taką stratą po której drużyna traci bramkę. Na poziomie ligowym trudno sobie na coś takiego pozwolić. Szymon pracował jednak z trenerem Marcinem Broszem, który od początku miał pomysł jak ma wyglądać Górnik Zabrze po spadku z ekstraklasy i jak pracować żeby do niej wrócić. Dużo wtedy w Górniku było młodych chłopaków, a z racji że byłem przy młodzieży w klubie i znałem tych piłkarzy, byłem współodpowiedzialny za "dostarczanie świeżej krwi". Jeśli któryś z młodych zawodników trafił do kadry pierwszego zespołu to trener Brosz bardzo skrupulatnie dbał o rozwój każdego z nich, w każdej działce. Z Szymonem było tak, że jego gra podobała się wszystkim ze sztabu trenerskiego. Widzieliśmy tego chłopaka na boisku, choćby podczas "małej gry". Był w stanie wziąć na plecy dwóch, czasem trzech rywali, nie bał się kontaktowej gry, wręcz przeciwnie. Choć był szczypiorkiem, miał niesamowitą moc w nogach, jest szybki i silny. Nie dawał się przewrócić. Oczywiście jak każdy młody, przesadzał czasem w dryblingach, jednak trener zawsze wolał żeby on to robił niż żeby tego nie robił (uśmiech). On miał w sobie coś innego, dzięki temu drużyna stawała się bardziej nieprzewidywalna... Oczywiście trener Brosz musiał nauczyć go wymaganego przez siebie sposoby gry, niemniej drużyna była wówczas stworzona z wielu młodych chłopaków więc ówczesna gra drużyny była dość żywiołowa, oparta na emocjach. Chęć szybkiego odbioru piłki i cały czas w przód... Dawało to wówczas efekty. Szymon idealnie pasował więc do sposobu grania, który trener Brosz preferował. Jego siła, szybkość, zdecydowanie, a także inne atuty, choćby wspomniany strzał z dystansu - robiły wrażenie. "Zupie" dużo dała wspólna gra w pomocy z Szymonem Matuszkiem. Szymon dawał mu bowiem spokój, grał lekko z tyłu za nim. Żurkowski miał naturalny ciąg na bramkę i przy takim wsparciu mógł rozpoczynać atak. Zdarzało się, że zespół z trudem za nim nadążał, jednak tak był stworzony, że szedł ławą. Taka skłonność gry do przodu była chyba najfajniejsza (uśmiech). A trener Brosz nigdy nie chciał tego temperować. Ale za taki styl często się płaci.- Niestety. Często zwracali na to uwagę nasi fizjoterapeuci. Szymon po meczach często wyglądał wręcz strasznie. Przypominały mi się czasem stare zdjęcia poobijanego Maradony. Widziałem w lidze mecze, w których niektórzy rywale chcieli go celowo wyciąć - tak żeby dać mu nauczkę, mniejsza o nazwiska. Gdyby któryś z nich go wtedy czysto trafił, to nie wiem czy Szymon nadal by grał... Ale "Zupie" nie chodziło o to żeby komuś coś udowadniać, żeby kogoś upokarzać. To nie było w jego stylu. Nie, on po prostu brał piłkę i z nią jechał, uwielbiał to. Zdarzały mu się błędy, ale bez takich błędów nie byłby tak gdzie jest, takie błędy pozwalają na naukę. Żurkowski, szybko się rozwijając, trafił do Serie A - ligi gdzie taktyka to absolutna podstawa, Włosi słyną z wyrafinowanych taktycznych posunięć. No i początkowo... zniknął. We Fiorentinie zagrał w lidze ledwie dwa razy.- Śledzę Serie A. Trudne początki wynikało z konkretnych powodów. Fiorentina kupiła go zimą, Górnik dostał za Szymona dobre pieniądze. Został jednak w Zabrzu do lata, chcąc pomóc w utrzymaniu, co się udało. Kluby dogadały się w sprawie późniejszego przejścia, ale latem "Viola" - kiedy Żurkowski do niej się przeniósł była już zupełnie innym klubem niż ten, który go kupował. Doszło do wielu zmian, w międzyczasie przyszło mnóstwo kolejnych zawodników. Z Bolonii trafił do Fiorentiny reprezentant Chile Erick Pulgar. Szymon, który miał wtedy kłopot z kostką - właśnie z powodu stylu gry o którym już mówiliśmy: tu go ktoś przyhaczył, tam go ktoś przyhaczył - zaczął być traktowany we Florencji jako inwestycja na przyszłość. Musiał też przyzwyczaić się do nowego, wymagającego sposobu trenowania, do pewnych niuansów. We Włoszech żeby odebrać piłkę, musisz napracować się dwa razy więcej. Ostatecznie Szymona wypożyczyło Empoli, obecnie jest, uważam, w bardzo dobrej dyspozycji. Regularnie wyróżnia się w barwach tego klubu, w niektórych meczach dostawał wręcz najlepsze noty. Chłopak bardzo dobrze się tam czuje, jest bardzo zadowolony z pobytu. Ma tam trenera, którego lubi, szanuje i uznaje jego fachowość - Aurelio Andreazzoliego. Ten doświadczony szkoleniowiec dużo uczy, dużo daje własnym piłkarzom. Słyszę, że dla własnych piłkarzy jest ojcem, przyjacielem, mentorem. Szymonowi odpowiada rodzinna atmosfera w tym klubie, chce tam grać jeszcze przynajmniej rok. Tam grało wielu Polaków i się sprawdzali. Sprawdził się tam choćby Piotr Zieliński, Bartłomiej Drągowski, Łukasz Skorupski, teraz Szymon. Niedawno trafił tam kolejny utalentowany chłopak - 17-letni Iwo Kaczmarski z Rakowa Częstochowa. To dobre miejsce na rozwój. A co dalej będzie z Szymonem? Fiorentina ma do niego prawa, ona zdecyduje. Jak pan ocenia ewentualną przydatność Żurkowskiego do reprezentacji Polski?- Mam z Szymonem bieżący kontakt. Kiedy widzieliśmy się ostatni raz, selekcjonerem był jeszcze Paulo Sousa. Gratulowałem mu wówczas dyspozycji, życzyłem żeby trafił do reprezentacji, bo w formie którą prezentuje, w mojej opinii, musi do niej prędzej czy później trafić. Szymon wierzy w siebie, do wszystkiego podchodzi spokojnie. Podoba mi się takie podejście. Wszystkie cechy, które Szymon prezentował w Górniku, ta jego nieszablonowość może moim zdaniem bardzo przydać się reprezentacji Polski. Ma naturalny ciąg na bramkę, widzę, że w Empoli niezwykle poprawił grę w defensywie. Zawsze się wracał, bo zdrowie ma niesamowite, ale we Włoszech nauczył się kilku elementów, choćby taktycznych, które bardzo poprawiły jego wartość w grze z tyłu. Jest bardziej świadomy jak ma się zachowywać na boisku. Wie jak ma się zachowywać w strefach niskich, wysokich, jak grać w sposób wyważony. Teraz to już pełnoprawny zawodnik. Nie bez znaczenia jest fakt jaki ma charakter. To piłkarz powszechnie lubiany, bezkonfliktowy. Jedyne pytanie jakie mi się nasuwa to jaki jest na niego pomysł trenera Czesława Michniewicza. Jeśli zostanie dobrze wpasowany, może tej drużynie dać mnóstwo. Ważne, że obecny selekcjoner wie się na co go Szymona stać, miał go w młodzieżówce. Wie czego może się po nim spodziewać. Dlatego wierzę, że przed Szymonem jest dobra przyszłość w reprezentacji. Powtórzę: jego atutem jest wszechstronność. On wie jak się zachowywać w ataku i obronie. Współpraca z Piotrem Zielińskim może ciekawie wyglądać. Duże znaczenie ma też jego moc, fizyczna siła. W tych barażach o wszystko, o awans jest miejsce dla twardych, iskry będą szły. Szymon jest twardy, ba, on lubi taką kontaktową grę, ma świetną zastawkę. Dla mnie jest gotowy, jeśli dostanie szansę - poradzi sobie. rozmawiał: Paweł Czado ***Szymon ŻurkowskiUr. 25 września 1997 rokuKlub: Empoli FCPozycja: środkowy pomocnikObecny sezon: 23 mecze, 4 gole, 2 asysty