Siedmiu Polaków w Serie A, ośmiu w Bundeslidze i po raz pierwszy od prawie 20 lat dwóch naszych rodaków w Primera Division - teoretycznie polscy piłkarze są coraz bardziej cenieni i trenera Fornalika od nadmiaru świetnie dysponowanych zawodników powinna rozboleć głowa. Rzeczywistość jest jednak brutalna - większość "Biało-czerwonych" grzeje ławę, bądź leczy kontuzje, tak jak Łukasz Piszczek. W Bundeslidze o siłach swoich zespołów stanowią: Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek (kontuzjowany), Sebastian Boenisch i Eugen Polanski. Pozostali Polacy (Milik, Sobiech, Stępiński) grają śladowo, bądź wcale. We Włoszech mamy siedmiu wspaniałych, ale tylko Kamil Glik gra regularnie. Rafał Wolski, który docelowo miał zastąpić w kadrze Ludovica Obraniaka przez Fiorentinę nie został zgłoszony nawet do Ligi Europejskiej. Znamienny jest fakt, że filar naszej defensywy - Marcin Wasilewski, od czerwca nie może znaleźć pracodawcy. Do tego dochodzą kontuzje graczy ofensywnych (Sobiech, Milik), wobec których wołanie o pomoc Waldemara Fornalika sprowadziło do reprezentacji Pawła Brożka, który sam o sobie mówi, że fizycznie daleko jest od reprezentacyjnej formy. To wszystko nie nastraja optymistycznie, a z Czarnogórą wygrać musimy, jeśli do końca eliminacji nie chcemy już walczyć tylko i wyłącznie o honor. Fornalik i "Biało-czerwoni" muszą bazować na powiewie optymizmu, jaki zaobserwowaliśmy w drugiej połowie sierpniowego spotkania z Duńczykami, gdzie Błaszczykowski, a także nowicjusze - Mateusz Klich i Piotr Zieliński rozruszali polską ofensywę. Pod względem fantazji, techniki Czarnogórcy z Mirko Vucziniciem i Stevanem Joveticiem nie będą nam ustępować, na dodatek po 0-4 z Ukrainą u siebie, z pewnością pałają żądzą rewanżu i potwierdzenia, że nie przez przypadek liderują w grupie H eliminacji, ale i Orłom nie brakuje atutów. Wygramy mecz ostatniej szansy? - Młodzi piłkarze, którzy dopiero wchodzą do tej kadry mają bardzo duży potencjał, ta reprezentacja zasługuje na sukces - podkreśla nasz bramkarz Artur Boruc. Gorący Stadion Narodowy, doping 60 tys. zgromadzonych na nim fanów, powinien dodać skrzydeł Orłom, jednak najwięcej spoczywa w ich nogach i głowach. Piekło na stadionie w Podgoricy miało dać sukces gospodarzom, tymczasem rok temu to my byliśmy bliżsi zwycięstwa (skończyło się 2-2). Sprawdź sytuację w grupie H! Polacy muszą być czujni w obronie, szczególnie przy stałych fragmentach gry, które są silną bronią Czarnogóry, a o wielkim zgraniu naszej czwórki defensywnej wobec w sporej mierze wymuszonych rotacji nie może być mowy. Liderem polskiej obrony jest Kamil Glik, który w AC Torino jest kapitanem, najmłodszym w Serie A, a poza tym niedawno został ojcem. Nasz sztab szkoleniowy nie ukrywa, że wraz z narodzinami potomka, boiskowa odpowiedzialność Glika urośnie jeszcze bardziej. Niezależnie od tego, czy u boku Glika zagra Łukasz Szukała, Artur Jędrzejczyk, czy jeszcze ktoś inny, "Biało-czerwoni" muszą zagrać tak twardo i konsekwentnie, by pod bramkę Artura Boruca nie prześlizgnęła się nawet mysz! Autor: Michał Białoński Zapraszamy na relacje NA ŻYWO z meczów Polska - Czarnogóra i San Marino - Polska Relacje z meczów dla urządzeń mobilnych