Bo właśnie tak wyglądał w ostatnim czasie krajobraz wokół reprezentacji Polski i Polskiego Związku Piłki Nożnej - spalona ziemia, która - tak na wszelki wypadek - wciąż była nasączana benzyną, by każda kolejna iskra powodowała wybuch nowego pożaru. Pogorzeliska po wszelkich aferach zdają się już jednak powoli dogaszać, a zgaga po kolejnych gorzkich pigułkach porażek i rozczarowujących wyników zelżała. Pozostał za to niezmienny cel - awans na Euro 2024. Pierwszą część ostatniej misji ratunkowej reprezentacja Polski wypełniła tak, jak trzeba. Oczywiście, nie było idealnie, bo bramkę straconą z "potęgą" pokroju Estonii trudno traktować inaczej, niż w kategorii co najmniej dużej wpadki. Kto nie wierzy, niech spyta Wojciecha Szczęsnego. W końcu jednak spotkaniu naszej kadry towarzyszył uśmiech. To samo w sobie można uznać za sukces. Bo jeśli w ostatnim czasie wygrywaliśmy w meczu o stawkę, to nieprzekonująco i niemal tylko z Wyspami Owczymi. A teraz w końcu od początku udało nam się pokazać wyższość nad znacznie niżej notowanym rywalem, strzelić kilka goli i pozwolić zapomnieć choć na chwilę o ostatnich wpadkach. 74 procent posiadania piłki, 25 strzałów przy tylko jednym rywali (niestety zakończonym golem) i 649 celnych podań przy zaledwie 77 takich zagraniach Estończyków. To liczby, które mówią same za siebie. Najpierw "kpiny" z Polaków, a teraz taka wiadomość. Walijczycy ogłaszają wprost przed finałem "Uśmiechnięta Polska" walczy o Euro. Porażka może być tragiczna w skutkach Na samym zgrupowaniu reprezentanci Polski dało się ostatnio poczuć nowego ducha. Najlepszym wyznacznikiem panującej atmosfery była postawa kapitana Roberta Lewandowskiego, który był znacznie bardziej wyluzowany i - na pierwszy rzut oka - zadowolony, niż przy okazji poprzednich przerw reprezentacyjnych. Zwycięstwo z Estonią - co podkreślał po meczu na PGE Narodowym choćby Piotr Zieliński - nic nie będzie jednak znaczyć, jeśli "Biało-Czerwoni" nie pójdą za ciosem i nie ograją Walii. Patrząc w tych kategoriach, we wtorek w Cardiff nasi piłkarze walczyć będą nie tylko o sam awans na Euro 2024, lecz także odzyskanie publicznego zaufania i rozpalenie na nowo miłości do reprezentacji, którą będzie mógł rozżarzyć na dobre występ na dużym turnieju. Porażka jednak znów podkopie morale i przypomni o koszmarnych trudach eliminacji, które skończyły się dla nas wielką kompromitacją. Reprezentacja Polski zagra więc dziś o swoją najbliższą przyszłość. Nagły koniec Probierza w reprezentacji? Jest wiadomość od trenera, jasny komunikat Mimo wszelkich niepowodzeń i burz kibice nie odwrócili się na dobre od kadry, ale cierpliwość fana nie trwa wiecznie. I jeśli nasi piłkarze nie chcą być znów "niekochani", muszą najpierw dać się na nowo pokochać. A warunek jest tu tylko jeden - zwycięstwo. Z Cardiff, Tomasz Brożek