Do pierwszej kontrowersji w meczu Wyspy Owcze - Polska doszło już w pierwszej połowie, gdy po jednym z dośrodkowań, piłka odbiła się od ręki Rene Joensena. Holenderski sędzia Allard Lindhout nie dopatrzył się jednak przewinienia, a jego koledzy przed monitorami VAR podtrzymali jego decyzję. Oglądając powtórki wiele osób mogło zadawać sobie pytanie, dlaczego arbitrzy nie odgwizdali rzutu karnego dla Polaków, gdyż ręka defensora znacznie odstawała od jego obrysu ciała. Zgodnie z aktualnymi sędziowskimi interpretacjami, jeżeli piłka trafi w rękę po nastrzeleniu przez współpartnera, to nie ma mowy o przewinieniu. W analizowanym zdarzeniu ręka Joensena zdecydowanie w nienaturalny sposób powiększała obrys ciała, co w teorii powinno być podstawą do odgwizdania przewinienia. Sęk w tym, że defensor z Wysp Owczych został nabity w nią przez swojego kolegę z reprezentacji, a zatem holenderscy sędziowie podjęli słuszną decyzję, nie odgwizdując "jedenastki" dla Polaków. Wielka kontrowersja, interwencja VAR i czerwona kartka dla Wysp Owczych Do jednej z największych kontrowersji z meczu Wyspy Owcze - Polska doszło w pierwszej minucie drugiej połowy, gdy w polu karnym gospodarzy upadł Arkadiusz Milik. Holenderski arbiter puścił grę, lecz po chwili został wezwany do monitora VAR. W efekcie, po upływie około dwóch minut, sędzia Lindhout odgwizdał rzut wolny dla Polaków tuż sprzed pola karnego rywali. Dodatkowo Hordura Askhama obejrzał czerwoną kartkę za rzekomy faul, który pozbawił Milika akcji sam na sam z bramkarzem. Decyzja arbitra zdziwiła wiele osób. Oglądając powtórki trudno jest dostrzec, w którym miejscu doszło do rzekomego faulu. Wydaje się, że napastnik reprezentacji Polski rzuca się na murawę, zanim doszło do jakiegokolwiek kontaktu pomiędzy zawodnikami. Dodatkowo, z dostępnych kamer, trudno jest ocenić, w którym miejscu doszło do potencjalnego faulu - czy miało to miejsce w polu karnym czy też minimalnie przed. Decyzja sędziego z pewnością budzi sporo wątpliwości. Zgodnie z zasadami, VAR powinien być użyty tylko w oczywistych i czarno-białych sytuacjach, a pojedynek Arkadiusza Milika z Hordura Askhama na pewno taki nie był. Polacy z ogromnym szczęściem. Farerom należał się rzut karny Kilka chwil po tym, gdy reprezentant Wysp Owczych otrzymał czerwoną kartkę, doszło do sporej kontrowersji w naszym polu karnym. Farerzy domagali się odgwizdania rzutu karnego, lecz arbiter pozostał niewzruszony. Oglądając powtórki, trudno jest zrozumieć taką decyzję, gdyż Jakub Kiwior popełnił faul, za który gospodarzom należała się "jedenastka". Do dośrodkowanej piłki biec próbował Joannes Bjartalid, lecz skutecznie uniemożliwił mu to Jakub Kiwior. Polski obrońca, nie będąc zainteresowany futbolówką, złapał swojego przeciwnika i przez dłuższy moment - w nieprzepisowy sposób - utrudnił mu poruszanie się. W efekcie, reprezentant Wysp Owczych nie doszedł do piłki, a ta opuściła boisko. Sytuacja jest dość jasna i klarowna, a zatem oczekiwana była interwencja sędziów VAR, lecz tej nie byliśmy świadkami.