W listopadzie selekcjoner Michał Probierz niespodziewanie przedstawił skład na towarzyskie spotkanie z Łotwą na konferencji prasowej już w przeddzień starcia. W czwartek był pytany, czy da się raz jeszcze namówić na podobny numer. - Raczej składu już więcej nie podam, bo nie jest to dobre ze względu na otoczkę całą - odpowiedział trener, żartując przy okazji, że nie chce rozwiewać wątpliwości i psuć zabawy w przedmeczowych programach piłkarskich. Fakt, że Michał Probierz ogląda i czyta, co publikuje się na temat kadry, nie jest żadną tajemnicą. Po chwili zresztą zyskaliśmy tego najlepszego potwierdzenie: - Słyszałem, że bramkarzy już wybraliście - rzucił. Bartłomiej Kubiak ze Sport.pl poinformował wcześniej, że według jego informacji jutro w bramce po 45 minut mają zagrać Łukasz Skorupski i Marcin Bułka. Takie rozwiązanie nie byłoby niczym nowym. Na dokładnie taką opcję zdecydował się Probierz w listopadowym spotkaniu sparingowym z Łotwą. Dotychczas było to jedyne towarzyskie starcie "Biało-Czerwonych" pod jego wodzą. Michał Probierz szykuje rotacje, w tle powołania na Euro 2024 Wokół reprezentacji można usłyszeć, że selekcjoner ma zaufanie przede wszystkim do zespołu, który nie zawiódł go w Cardiff i wywalczył awans na Euro 2024. Komplet graczy, grających w tamtym spotkaniu może być pewny powołania na mistrzowski turniej. Dlatego też Probierz prawdopodobnie zamiesza nieco w składzie, wystawiając kilku nowych piłkarzy. Dla wielu będzie to ostatnia okazja, by przekonać do siebie selekcjonera i rzutem na taśmę wywalczyć powołanie na Euro 2024. Mecz z Ukrainą zakończy się około godziny 23, a do północy PZPN musi przesłać do UEFA ostateczną listę powołanych na turniej. Probierz z dotychczasowej listy będzie musiał skreślić trzy nazwiska. Zapytany o to, jak od technicznej strony będzie wyglądało rozesłanie powołań, trener w swoim stylu zmieniał temat, nie chcąc jednoznacznie odpowiadać na zadane pytanie. Selekcjoner mylił tropy, mówiąc, że w trakcie meczu może zrobić jedynie sześć zmian, przez co nie sprawdzi wszystkich zawodników, których powołał na zgrupowanie. Czy jednak ma już w głowie 26-osobową kadrę, czy któreś z miejsc uzależnia od tego, co zobaczy w meczu z Ukrainą - nie chciał odpowiedzieć. Na pewno w kadrze na Euro nie znajdzie się Mateusz Kochalski, choć pojedzie z drużyną jako czwarty bramkarz, by pomóc jej w treningach. Walka o Euro 2024 na ostatniej prostej Wydaje się, że rywalizacja trwa na kilku pozycjach. Być może Probierz zrezygnuje z jednego ze środkowych obrońców (Pawła Bochniewicza lub Sebastiana Walukiewicza), a mocno niepewni mogą być środkowi pomocnicy (głównie dowołany Jakub Kałuziński, debiutujący Kacper Urbański, mający ostatnio problemy zdrowotne Bartosz Slisz, czy Damian Szymański), a także niektórzy napastnicy, których Probierz na zgrupowanie, razem z Kamilem Grosickim, powołał aż sześciu. Selekcjoner może mieć jednak swoją wizję i zrezygnować np. z Tymoteusza Puchacza, choć wahadłowych wśród powołanych nie ma zbyt wielu. Na korzyść obrońcy Kaiserslautern świadczy fakt, że dobrze dogaduje się z Robertem Lewandowskim, z którym spędza sporo czasu podczas zgrupowania, oraz niewielka konkurencja na wahadłach. Choć Michał Skóraś też nie był pewny, czy znajdzie się na ostatecznej liście. - Ale to ja jadę na sto procent na Euro? Żebyście mnie tu nie wycięli - dopytywał podczas kręcenia spotów dla UEFA. Na razie nazwiska trzech zawodników, tak jak skład na mecz z Ukrainą, pozostają wielką niewiadomą. Nie jest zresztą tajemnicą, że Probierz wściekał się za każdym razem, gdy informacje o składzie, czy powołaniach wypływały do mediów przedwcześnie. Najlepszy dowód? Odczytanie ostatniej listy podczas konferencji prasowej. Tym razem selekcjoner zadbał o to, by 24 godziny przed rozpoczęciem spotkania jedenastka na mecz z Ukrainą pozostawała tajemnicą. Choć, na uspokojenie kibiców, brak w niej Roberta Lewandowskiego, byłby traktowany jako spora niespodzianka. Z PGE Narodowego Wojciech Górski, Interia