Przygoda Fernando Santosa z piłkarską reprezentacją Polski trwała niespełna dziewięć miesięcy i... była bezdyskusyjnie mocno burzliwa. Zaczęła się od bolesnej porażki z Czechami, a w jej trakcie doszło również m.in. do blamażu "Biało-Czerwonych" w Kiszyniowie z Mołdawią. To "małżeństwo" nie miało prawa przetrwać dużo dłużej - i nie przetrwało. W pierwszej połowie września pojawił się oficjalny komunikat dotyczący zakończenia współpracy z Santosem, którego krótko potem zastąpił Michał Probierz, dotychczas związany z kadrą U-21. Już po ogłoszeniu nazwiska nowego selekcjonera wywiadu dla Radia eM udzielił wiceprezes PZPN Henryk Kula i... wywołał on prawdziwą burzę. Rewelacja Ekstraklasy w kadrze Probierza? Wszyscy tego żądają. Boniek stawia weto Krytyka Santosa surowo wzbroniona? Sekretarz PZPN wyjaśnia Podkreślił on bowiem w rozmowie, że nie będzie oceniać publicznie Portugalczyka. "Każde słowa wypowiedziane na jego temat mogą kosztować związek 50 tys. euro" - dodał, co zostało powszechnie odczytane jako stwierdzenie, iż w umowie 68-latka znalazł się specjalny zapis mający go chronić przed krytyką ze strony polskiej organizacji. Tydzień później, w rozmowie z dziennikarzem TVP Sport Jakubem Kłyszejką, do sprawy odniósł się sekretarz generalny PZPN, Łukasz Wachowski, który mimo wszystko bezpośrednio nie potwierdził wieści o podanej wyżej kwocie. "Chodzi bardziej o nieujawnianie publicznie szczegółów pracy i wrażliwych informacji. Nikomu na tym nie zależy, ani nam, ani trenerowi Santosowi" - dodał Wachowski, odpowiadając na pytanie o to, czy w kontrakcie faktycznie znalazł się "zapis o krytyce". Kompromitacja w Polsce, a teraz takie wyróżnienie. Fernando Santos może świętować Polacy wracają do walki o Euro 2024. Jak spisze się Probierz? Tak czy inaczej o mistrzu Europy z 2016 roku będzie się robiło w Polsce z tygodnia na tydzień coraz ciszej, natomiast zupełnie odwrotny los czeka oczywiście jego następcę. Michał Probierz reprezentację Polski po raz pierwszy poprowadzi dokładnie 12 października w spotkaniu przeciwko Wyspom Owczym. Trzy dni później na PGE Narodowym nasze "Orły" podejmą Mołdawię, a 17 listopada zakończą kwalifikacje do Euro 2024 potyczką z Czechami. Na najmniejsze potknięcia nie ma już tu miejsca - w innym przypadku Robertowi Lewandowskiemu i jego kolegom z drużyny pozostanie walka w barażach...