Mecz z Czechami był spotkaniem ostatniej, dość wątłej, szansy na to, by przedłużyć nasze nadzieje awansu na Euro 2024. Nawet zwycięstwo nie dawało pewności, ale pozwalało łudzić się, że jeszcze może się udać. Ostatecznie jednak podopieczni Michał Probierza zremisowali to spotkanie 1:1 i po końcowym gwizdku na Stadionie Narodowym w Warszawie już wiedzieliśmy, że zostały nam tylko baraże. Kibice byli pełni obaw, bo forma naszych piłkarzy jest daleka od optymalnej, a tuż po meczu z Czechami istniała obawa, że możemy trafić w barażach na kilka czołowych zespołów Starego Kontynentu. Na szczęście potknięcie Walii wykorzystała Chorwacja i "Vatreni" są już jedną nogą na Euro, co oznacza, że uda uniknąć się starcia z nimi, podobnie jak meczów z Holandią czy Danią, bo i takie zagrożenie przez moment było. Boniek wraca na PGE Narodowy. Z trudem się hamował Polakom zostało tylko czekać. Ważą się nasze losy w barażach Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że "Biało-Czerwoni" w starciach z czołowymi europejskimi drużynami, w naszej obecnej dyspozycji, nie byliby faworytem i o awans byłoby bardzo ciężko. Co prawda niektórzy, jak Tomasz Frankowski, uważają, że w gra na mistrzostwach Europy w ogóle nam się nie należy, ale większość nadal trzyma kciuki, żebyśmy na najbliższym Euro zagrali. Do tego jednak konieczna jest odrobina szczęścia. Jak na razie los nam sprzyja, bo udało się uniknąć większości potęg. Co prawda wspomniani Chorwaci nadal nie są w 100% pewni awansu, ale mają wszystko w swoich rękach i nie powinni mieć kłopotu z pokonaniem Armenii na swoim stadionie. Zostaje zatem ostatnia niewiadoma, czyli Włosi. "Azzurri" mają przed sobą ostatni mecz, w którym stoczą bezpośrednią walkę o awans z Ukrainą. Spotkanie odbędzie się na BayArena w Leverkusen, gdzie w roli gospodarza wystąpią nasi wschodni sąsiedzi. W lepszej sytuacji są jednak włoscy zawodnicy, bowiem im do awansu wystarczy remis. Ukraina musi wygrać, co nie będzie łatwe, bo do tej pory sposób na Italię, i to dwukrotnie, znaleźli tylko Anglicy. Ukraińcy mają za sobą dwa zwycięstwa z rzędu i są bardzo zdeterminowani, by przedłużyć tę świetną passę i pojechać na Euro. Do tego meczu przygotowywali się w Gdańsku, skąd płynęły sygnały, że wiary w zespole nie brakuje. Ukraińskie media podgrzewały atmosferę pisząc o świetnej formie piłkarzy i problemach kadrowych Włochów. Dla Polaków zdecydowanie lepiej byłoby jednak, aby to Włosi wywalczyli promocję na Euro. Uniknięcie obrońców tytułu, co jest równoznaczne z rywalizacją z niżej notowanymi rywalami, byłoby dopełnieniem dość szczęśliwych dla nas rozstrzygnięć w tym eliminacjach. Niestety, możemy tylko przyglądać się z boku, jak ważą się nasze losy w barażach. Legendarny piłkarz broni "Lewego". Zdiagnozował problem Wymarzony scenariusz dla Polaków Jak wyglądają sprawy awansu na Euro? Gospodarz plus 20 reprezentacji z awansem bezpośrednim zajmują w sumie 21 miejsc na Euro 2024. Pozostałe trzy miejsca można wywalczyć w barażach, nazywanych też przez UEFA rundą play-off. Baraże są podzielone na ścieżkę A, ścieżkę B i ścieżkę C - w każdej ścieżce powalczą cztery reprezentacje. Z każdej ścieżki awansuje tylko zwycięzca, czyli w sumie z barażów awansują na Euro 2024 ostatnie trzy zespoły. Polacy zajęli 11. miejsce w Lidze Narodów, ale z grona zespołów, które uplasowały się przed nami wszyscy, oprócz wspomnianych Włochów i Chorwatów, zapewnili sobie już awans. Jeżeli i te dwie ekipy wywalczą kwalifikację na mistrzostwa Europy w Niemczech, naszymi rywalami w barażach będzie Estonia, Walia i ktoś z trójki Islandia, Ukraina lub Finlandia. To zdecydowanie lepszy scenariusz, niż pojedynki z mistrzami Europy czy wicemistrzami świata z 2018 roku. Dlatego nie zostaje nam nic innego, jak trzymać kciuki za Włochów i Chorwatów.