Bereszyńskibył jednym z nielicznych wygranych mundialu w Katarze spośród reprezentantów Polski. We wszystkich spotkaniach miał bardzo trudnych rywali do pilnowania - Hirvinga Lozano, Angela Di Marię czy Ousmane Dembele, a nie grał na ulubionej pozycji prawego obrońcy, ale po drugiej stronie. Transfer do Napoli to potwierdzenie dobrego występu Polaka w Katarze. Bereszyński tuż po oficjalnym komunikacie pojechał już z nową drużyn na mecz właśnie do Genui. - To była emocjonalna podróż. Spędziłem w Sampdorii sześć świetnych lat. Tu wkroczyłem na ścieżkę kariery we włoskiej piłce - podkreślał w wywiadzie dla Radio Kiss Kiss. Wtedy jeszcze nie zadebiutował, zresztą zdaje sobie sprawę, że ma mocnego konkurenta w walce o miejsce w podstawowym składzie - reprezentanta Włoch Giovanniego di Lorenzo. - Zdaję sobie sprawę, że na razie jest przede mną, ale nie przyszedłem do Napoli, by siedzieć ławce, ale żeby grać - zapewnia Bereszyński - Dla mnie to honor być w Napoli. To był mój cel, by trafić do mocniejszego klubu i tak się stało. Neapolitański dialekt nie do zrozumienia 31-letni Polak natrafił w Neapolu na pierwsze nieco zaskakujące problemy - z językiem. Choć przeniósł się z jednego klubu włoskiego do drugiego, to nie wszystko jest w stanie zrozumieć. - Namiastkę tego miałem jeszcze w Sampdorii. Grałem tam z Fabio Quagliarellą. Świetny gość, ale jak zaczął mówić w dialekcie neapolitańskim, to nie mogłem go zrozumieć. Dlatego muszę ja najszybciej się tego języka nauczyć. Może za trochę będę umiał mówić w tym dialekcie - dodał Bereszyński. Przyznał też, że jest po pierwszych rozmowach z Luciano Spalettim, trenerem Napoli. Może też liczyć na wsparcie Piotra Zielińskiego, a kolejnym Polakiem jest młody bramkarz Hubert Idasiak. - Szkoleniowiec wyjaśnił mi na czym polega taktyka Napoli. W Sampdorii graliśmy innym ustawieniem. Od początku ma mnie na oku i próbuje pomagać w adaptacji - dodaje Bereszyński. Już w piątek Napoli czeka bardzo ważne spotkanie - jako lider podejmie drugi zespół Serie A - Juventus, w którym też są dwaj Polacy - Wojciech Szczęsny i Arkadiusz Milik, były zawodnik Napoli. Dla Bereszyńskiego będzie to pierwszy mecz na stadionie Diego Maradony i być może okazja do debiutu. Wygrana może dać 10 punktów przewagi. - Piotrka Zielinskiego znam od lat i próbował mi opowiedzieć, jak to jest grać przy pełnych trybunach w Neapolu. Zwłaszcza w meczu przeciwko Juventusowi. Arek i Wojtek to kumple z reprezentacji, ale na boisku nie będzie przyjaźni - zauważa Bereszyński. - Lepiej nie myśleć, ile możemy mieć przewagi w tabeli, tylko koncentrować się na każdym kolejnym spotkanie. Mam nadzieję, że po meczu to my będziemy szczęśliwsi.