Jakub Błaszczykowski trafił do Borussii Dortmund w 2007 roku. Skrzydłowy był pierwszym elementem tak zwanego polskiego tria, które przyczyniło się do licznych sukcesów BVB. Trzy lata później dołączyli Łukasz Piszczek i Robert Lewandowski. Prawy obrońca znał już specyfikę Bundesligi. Do Dortmundu trafił bowiem z Herthy Berlin. Świeżakiem był napastnik, którego Klopp sprowadził bezpośrednio z Lecha Poznań. Lewandowski nie posługiwał się wówczas językiem niemieckim, a obecność w drużynie dwóch rodaków bardzo mu pomogła. Nigdy zresztą tego nie ukrywał - również w wywiadzie na potrzeby filmu "Kuba" (premiera: 23 lutego na platformie Prime Video). - W pierwszych tygodniach Łukasz i Kuba bardzo mi pomagali. Nie znałem języka, nie wiedziałem, jak się zachowywać w poszczególnych sytuacjach. Razem jeździliśmy na treningi, razem też podróżowaliśmy na zgrupowania kadry - mówił obecny snajper Barcelony. Byliśmy na premierze filmu o Błaszczykowskim. Tak wyglądała od kulis Polscy piłkarze znakomicie współpracowali na boisku i wyglądało na to, że równie dobrze układa się pomiędzy nimi poza pracą. Do pewnego momentu istotnie tak było, ale później relacje zaczęły się niestety psuć. Temat podłapały media, które przez lata rozpisywały się o konflikcie. Nikt nigdy jednak nie potrafił wskazać, czy faktycznie pomiędzy zawodnikami doszło do jakiejś kłótni. Konflikt Błaszczykowskiego z Lewandowskim. Sami zabrali głos Teraz sami zainteresowani postanowili zabrać głos. W filmie "Kuba" (nasza recenzja - TUTAJ) wszyscy trzej przedstawili swój pogląd na tę sprawę. - Dla mnie to jest dziwne i niezręczne, że nasze drogi zaczęły się rozchodzić. Zawsze było to dla mnie zagadką, znakiem zapytania: dlaczego my się pokłóciliśmy. Chociaż nie, my się nie pokłóciliśmy. Więc: dlaczego nasze drogi się rozeszły - zastanawiał się Lewandowski. W podobnym tonie wypowiedział się również Łukasz Piszczek. - Każdy samiec alfa chciał pokazać, że jest lepszy od drugiego. Myślę, że gdybyśmy teraz spotkali się na kawę albo piwo, bez żadnych problemów potrafilibyśmy się dogadać - podsumował były boczny obrońca. Jakub Żelepień, Interia