Michniewicz: Lewandowski? Wszystko pod kontrolą Michał Białoński, Interia: Robert Lewandowski wciąż nie trenuje. Opuścił zarówno czwartkowe, jak i piątkowe zajęcia z drużyną. Czy to się nie odbije na jego formie? Czesław Michniewicz, selekcjoner reprezentacji Polski: Myślę, że nie. Robert ma specjalny program siłowy, który musi odbyć, by wzmocnić mięśnie czworogłowe. W piątek właśnie to robił w siłowni i basenie. Wszystko jest pod kontrolą, wszystko ma zaplanowane. O to w ogóle się nie martwię. Sytuacja w ataku wygląda jednak i tak bardzo słabo, bo małe są szanse, by ze Szwedami mógł zagrać Piątek, a już na pewno nie zagra Milik. - Milik odczuwa punktowy ból w mięśniu dwugłowym, nie jest on mocny, przeszywający, ale poprosił w czwartek o zmianę, bo nie chciał go pogłębiać (ostatecznie badania wykazały naderwanie mięśnia, przez co Arek nie zagra - przyp. red.). Krzysiek ma założonych siedem szwów, Achilles był na wierzchu. To cud, że zagrał do końca. Na szczęście nie zdjął buta w przerwie meczu, bo gdyby to zrobił, to pewnie już by go nie założył. Był nieświadomy tego, co się wydarzyło, jak to wygląda, nawet, kiedy po spotkaniu stanął do wywiadu, nadal nie wiedział, co się dzieje. Dopiero potem zobaczyliśmy tę głęboką, dość obszerną ranę, lekarz od razu założył mu siedem szwów. W ten sposób z "żywych", superzdrowych napastników, jest dziś tylko Adaś Buksa. Dwóch napastników na mecz ze Szwecją wystarczy? - Powołaliśmy pięciu, to miało być optymalne rozwiązanie. Najpierw wypadł Świderski, który w ogóle nie przyleciał na zgrupowanie, potem kolejni. Jeśli nawet na siłę chcielibyśmy teraz kogoś dowołać, to nie mamy kogo, nie ma napastnika na poziomie reprezentacyjnym, który z marszu mógłby przyjechać i powalczyć o skład. Dlatego skupiamy się na tych, których mamy. Podczas piątkowego treningu z boiska nagle zszedł Mateusz Wieteska. Po krótkiej rozmowie z nim krzyknął pan do pozostałych, że będzie trzeba dowołać z dziesięciu zawodników, tak szybko odpadają kolejni. Co się stało z obrońcą Legii? - Mati dostał w głowę od Czarka Miszty w ostatnim meczu ligowym z Rakowem Częstochowa. Mówił, że troszkę się źle czuł po tym spotkaniu. Kiedy w piątek zaczęliśmy wykonywać na treningu ćwiczenia, parę razy uderzył piłkę głową, to jakieś dolegliwości po tamtym spotkaniu mu wróciły, w jakimś sensie mu się przypomniały. Myślę, że wszystko będzie z nim ok, ale na pewno go jeszcze przebadamy. Wietesce kręci się w głowie po meczu z Rakowem, a czy pan ma duży jej ból po spotkaniu ze Szkocją? - Kiedy wróciłem po naszym meczu do hotelu, obejrzałem sobie jeszcze spotkanie Szwedów. Czesi wcześniej grali czwórką z tyłu, w czwartek wyszli trójką. Chyba myśleli podobnie jak my - zmienili taktykę, wiedząc, że zespoły, które wcześniej ze Szwedami wygrywały, jak Grecja czy Gruzja, grały właśnie w takim ustawieniu. To dobry sposób na nich, też tak zakładaliśmy, ale nie wykluczam, że może to ulec zmianie, bo posypała się nasza linia obrony. I nie chodzi nawet o Wieteskę, ale wypadł nam Salamon, który miał być uzupełnieniem tej formacji. Czy w tej sytuacji bierze pan pod uwagę, by dowołać kogoś na baraż ze Szwecją? - Raczej nie. A sprowadzi pan kogoś z młodzieżówki? - Jedynym zawodnikiem, o którym myślimy jest Jakub Kamiński. Będę rozmawiał na ten temat z selekcjonerem U-21 Maćkiem Stolarczykiem, na pewno spotkamy się w Katowicach. Zobaczę, jak wyglądał czwartkowy mecz z Izraelem w wykonaniu Kuby. Wiem, że zdobył bramkę, ale nasi trenerzy, którzy to spotkanie widzieli mówili, że nie był to rewelacyjny występ w jego wykonaniu. Przydałby nam się jednak ktoś, kto ożywiłby grę. Na skrzydłach mamy: Michalaka, Płachetę i Frankowskiego. Zobaczymy, na kogo postawimy. Ewentualnie moglibyśmy wziąć z młodzieżówki Piątkowskiego, ale na razie raczej o tym nie myślimy. Dlaczego pan nie sprawdził przeciw Szkocji jedynego lewonożnego stopera - Marcina Kamińskiego, skoro miał pan wątpliwości co do jego przydatności? - Wszystko przez wymuszone zmiany. Jeszcze w pierwszej połowie zszedł Salamon. Pierwotny zamysł był taki, by za niego wszedł Bielik, a później Wieteska miał pójść na prawą stronę. Na lewej postanowiliśmy wystawić Bednarka, który grał tak u Sousy i razem z Glikiem stanowili sprawdzoną parę. Uznaliśmy, że korzystniej będzie na lewą stronę wystawić Bednarka i szukaliśmy stopera na prawą, bo na tej pozycji był większy wybór. Mogą tam występować: Helik, Salamon, w ostateczności także "Wietes". Ale Kamiński jest naturalnym półlewym stoperem, jest lewonożny. - Można go było wstawić, ale patrzyliśmy na przyszłość. Chcieliśmy po 60 minutach zmienić Krychowiaka. Uzgodniliśmy z Grześkiem, że pogra właśnie tyle i chcieliśmy przesunąć do pomocy właśnie za niego Bielika i wpuścić na boisko prawego obrońcę, żeby później sobie nie blokować możliwości innych zmian. Ale uznaliśmy, że mecz zaczął się dla nas układać dobrze, gra się zaczęła kleić, więc zdecydowaliśmy się na inne zmiany. Czy to prawda, że Bielik, wchodząc na boisko powiedział: "Trenerze, ja już od dwóch lat nie grałem na tej pozycji!"? - Te słowa padły wcześniej, gdy rozmawiałem z nim podczas wizyty u niego w Derby. Nie wszystkie mecze jego oglądaliśmy, więc zapytałem, na jakiej grał pozycji. Odpowiedział, że gra w drugiej linii i od dwóch lat nie grał w obronie. Jest jednak wszechstronnym piłkarzem, który poradzi sobie na obu pozycjach. Czytaj też: Bolesna diagnoza! Arek Milik nie zagra! Jak Grzegorz Krychowiak zniósł rozegranych 60 minut, wobec faktu, że mecz był prowadzony na dużej intensywności? - Mój asystent Karol Bortnik w nocy analizował to, mam już raport na mailu. Jeszcze tego nie sprawdzałem. Zrobię to później. Musimy analizować wszystko. Poziom zmęczeniowy zawodników także. Musimy szybko ich zregenerować i postawić na system, którym zagramy ze Szwedami. Chcieliśmy zagrać trójką stoperów, ale teraz wszystko się pozmieniało i nie wiem, czy nie przejdziemy na czterech. Michniewicz: Szwedzi to chłodny chów Szwedzi mają mentlik w głowie przez te zmiany i kontuzje u nas? - Nie sądzę. Czytaj też: Co jest z Lewandowskim? Tak zszedł na śniadanie Przez kontuzje rozsypał się panu plan?. - Nie mam żadnego mentliku w głowie. Staram się szukać rozwiązania. Na tym skupiliśmy się ze sztabem. Po meczu ze Szkocją rozmawialiśmy bardzo długo. Narzekanie nic nie pomoże. Mamy jeszcze wielu piłkarzy do wyboru. Na niektórych pozycjach, jak napastnicy, jest wprawdzie niewesoło, ale nie ma paniki. Gra czwórką obrońców nie wchodziła w rachubę, gdy zaczynał pan zgrupowanie. Jak to się szybko pozmieniało. - Wydawało mi się, że czwórką możemy zagrać tylko w którymś fragmencie meczu, gdy przyjdzie się bardziej odkryć, ryzykować, gonić wynik. Teraz rozważamy każdy wariant. Możemy grać nadal trójką obrońców. W miejsce Salamona mogą wejść: Helik, M. Kamiński i Wieteska także, jeśli tylko wszystko będzie z nim ok. Problem jest taki, że chcieliśmy grać 1-3-5-2, dwójką napastników. Tymczasem dzisiaj mamy tylko jednego w pełni zdrowego - Adama Buksę. Czytaj też: Kontuzje? Michniewicz rozwiewa złudzenia! Pomyśleć, że gdy powoływał pan 33 piłkarzy, słychać było głosy krytyki, że to za wielu. - Chciałbym teraz usłyszeć, co mają do powiedzenia te mądrale. Rozmawiał i notował w Glasgow Michał Białoński, Interia