Co warte podkreślenia, było to ostanie Euro organizowane przez naszych zachodnich sąsiadów. A jednym z filarów tamtej kadry Holandii był jej obecny selekcjoner - Ronald Koeman. To jeden z dwóch trenerów pracujących w trakcie Euro 2024, który wygrał wielką międzynarodową imprezę najpierw jako piłkarz, a później jako szkoleniowiec. Drugim takim przykładem jest rzecz jasna prowadzący naszego ostatniego grupowego rywala - Francję - Didier Deschamps. Poza sukcesami Holendrom na turniejach - lub nawet i przed nimi - przydarzały się jednak także w ostatnich latach kompromitujące wpadki. Bo gdy kadra Adama Nawałki błyszczała w 2016 roku na mistrzostwach Europy we Francji, tamtejsi piłkarze mogli podziwiać popisy Kuby Błaszczykowskiego i spółki tylko sprzed telewizora, tak samo jak nasze bolesne przejścia na mundialu w Rosji dwa lata później. Na Euro w 2021 roku Holendrzy czekali więc w trwającym siedem lat utęsknieniu z chęcią ponownego występu na wielkiej scenie. Skala oczekiwań starła się jednak boleśnie z boiskową rzeczywistością. Po przejściu przez fazę grupową z kompletem zwycięstw - nad Ukrainą, Austrią i Macedonią Północną - Holendrzy w 1/8 finału zaskakująco przegrali 0:2 z Czechami. Odpadli wówczas w kiepskim stylu, nie oddając choćby jednego celnego strzału. Godziny do meczu Polaków, a tu Probierz nagle ogłasza. Decydujące chwile Euro 2024: mecz Polska - Holandia. Na co stać reprezentację "Oranje"? Ale nie szukajmy drzazg w oku rywali, mając belkę we własnym. Wspominanie wpadek Holendrów nie oddaje bowiem potencjału naszych pierwszych grupowych rywali. Nie ma wątpliwości, kto będzie faworytem meczu otwierającego rywalizację w grupie D, choć podopiecznych trenera Ronalda Koemana trudno wymieniać wśród głównych faworytów całej imprezy na równi z Portugalią czy Francją, z którą przegrali dwukrotnie w grupie eliminacyjnej - 0:4 i 1:2 (poza tym wywalczyli komplet punktów w starciach z Grecją, Irlandią oraz Gibraltarem). Na Euro 2024 Holendrzy będą atakować raczej z drugiego szeregu, a mają kim postraszyć, mimo nieobecności Frenkiego de Jonga. Siłą Holendrów powinien być jednak kolektyw, potrafiący grać w piłkę, a przy tym dysponujący dobrymi warunkami fizycznymi. Mowa tu zwłaszcza o środkowych obrońcach. Zapora, jaką mogą stworzyć w meczu z Polską wygląda - przynajmniej na papierze - doprawdy imponująco. Poza wspomnianym już van Dijkiem do dyspozycji Ronalda Koemana są także Matthijs de Ligt z Bayernu Monachium, doświadczony stoper Interu Stefan de Vrij oraz grający dla Tottenhamu Micky van de Ven i mistrz Anglii z Manchesterem City - Nathan Ake, którzy mogą wystąpić także na lewe obronie. Nie można także zapomnieć o jednym ze współautorów sensacyjnego sezonu Girony na boiskach La Liga, jakim jest Daley Blind. Wielkie zaskoczenie na konferencji. Kulesza nagle ogłasza. Co za wieści dla PZPN Warunki fizyczne to także atut środkowego napastnika - Wouta Weghorsta, który kampanię eliminacyjną zakończył z trzema trafieniami na koncie. 31-latek to klasyczna dziewiątka, ale Roland Koeman ma w talii także mocne karty, które potrafią rozruszać ofensywę. To między innymi Xavi Simons, jeden z najlepszych dryblerów na boiskach Bundesligi w poprzednim sezonie. Trudno jednak znaleźć dla niego jedno stałe i pewne miejsce w zespole. 21-latek potrafi odnaleźć się wszędzie, co jest oczywiście sporym atutem, lecz czasem może też wywoływać problemy w walce o skład. Być może wielki talent, za jaki zawsze uchodził Xavi Simons - odnajdzie się "wolnego elektronu". W taką rolę często lubił wcielać się w holenderskiej kadrze jednak Memphis Depay. Piłkarz Atletico Madryt ma za sobą kiepski sezon, naznaczony kontuzjami i brakiem regularnych występów. Niemniej to, jak spisuje się w klubie i co robi w kadrze, to zazwyczaj dwie różne rzeczy. Kontuzja - odniesiona jeszcze w marcowym meczu FC Barcelona z Realem Madryt - zmarnowała także końcówkę sezonu Frenkiego de Jonga, który przed ostatnią kolejką La Liga nie wrócił już do gry. I ostatecznie wypadł z kadry na Euro. Polska jednak straciła na niedzielę Roberta Lewandowskiego, więc można powiedzieć, że w kwestii poważnych strat mamy remis 1:1. Ba, większe problemy bez swojego lidera może mieć reprezentacja Polski. Przebieg niedzielnego starcia jest - jak się zdaje - prosty do przewidzenia. Holendrzy będą robić to, w czym czują się najlepiej - rozgrywać piłkę, wymieniając krótkie podania i szukając swoich szans po atakach kombinacyjnych. Polacy będą więc musieli zachować czujność i cierpliwie wyczekiwać szans na sprawne przejście do kontrataku. Kto wie, być może kolejny raz potwierdzenie znajdzie teza mówiąca o tym, że reprezentacja Polski znacznie lepiej spisuje się w meczach z mocniejszym rywalem, gdy nie ma na sobie zbędnej presji, za to może szukać swoich szans w zaskakujących atakach. Totalny chaos przed meczem Polaków. Sypią się gromy. Fatalny ruch UEFA Trener Michał Probierz powiedział podczas sobotniej konferencji prasowej, że Polacy będą starali się przeciwstawić rywalom grą zespołową i agresywną. I to jest chyba to, czego najbardziej oczekują fani "Biało-Czerwonych". Porażka może bowiem zostać przyjęta bez wielkiego zadowolenia, jeśli jednak poprzedzi ją walka, a piłkarze zostawią na murawie w Hamburgu swoje serce. I to jest kluczowy warunek dla naszej kadry. Z Hamburga, Tomasz Brożek