- Na gorąco trudno ocenić, czy możemy być zadowoleni z remisu. Muszę ochłonąć, by to zrobić. Mieliśmy swoje szanse, ale i Polacy stworzyli sporo okazji. Zobaczymy, co ten remis nam przyniesie - powiedział Brnović na konferencji prasowej.I dodał po chwili: - Jednak, jak ktoś powie, że jeden punkt to mało, z taką drużyną, która w dodatku musi wygrać, w takich okolicznościach, w takim składzie, to... nie zna się na futbolu.Jak podkreślił, "Biało-czerwoni" byli przed spotkaniem pod olbrzymią presją, bo tylko zwycięstwo przedłużało ich nadzieje na awans do mundialu.- Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, wiedzieliśmy, że to będzie determinować przebieg meczu. Na początku wytrzymaliśmy 10 minut szalonego ataku Polaków, zdobyliśmy gola, ale przytrafił nam się dość prosty błąd, piłka trochę spłatała psikusa i Lewandowski wyrównał. Gospodarze nadal uparcie dążyli do zwycięstwa, ale "trafiła kosa na kamień" i skończyło się remisem - ocenił.Szkoleniowiec zwrócił uwagę, że w pewnym momencie na boisku brakowało ośmiu czołowych czarnogórskich piłkarzy.- Sześciu z powodu kontuzji czy kartek w ogóle nie przyjechało do Warszawy. Dziś się okazało, że nie może też zagrać Stevan Jovetić, a gdy Mirko Vuczinić doznał kontuzji, to zrobiło się niewesoło. Ale rezerwowi dali radę i nie przegrali. Czapki z głów przed tymi chłopakami - zaznaczył.Brnović przyznał, że przed tym meczem zakładał, iż zdobycie siedmiu punktów w pozostałych spotkaniach pozwoli zakwalifikować się do MŚ.- Zostało zatem sześć. Przed nami, ale dopiero w październiku, mecz na Wembley. Do tej pory w trzech starciach z Anglikami zawsze padł remis. W końcu ktoś powinien wygrać i czuję, że to będziemy my - zakończył z uśmiechem.