Selekcjoner Belgów w rozmowie z Katarzyną Szymańską-Borginon (RMF FM) stwierdził, że gdyby Smolarek musiał najpierw jechać do Polski a potem dopiero do Belgii, to byłby bardziej zmęczony, a to byłoby korzystniejsze dla Belgów. Leo Beenhakker powiedział ostatnio, że Belgowie podobnie jak Polacy dwadzieścia lat temu stracili kontakt z tym, co się dzieje na szczycie światowego futbolu, a cała ich kultura piłkarska zatrzymała się w miejscu. Zgadza się Pan z taką opinią? Nigdy takich wypowiedzi nie komentuje. Jeżeli mam coś komuś do powiedzenia, to robię to prosto w oczy, a nie poprzez prasę. A zna Pan naszego holenderskiego trenera? Tak, nawet bardzo dobrze. Ostatnim razem spotkaliśmy się dwa miesiące temu. Uczestniczyliśmy w kongresie w Berlinie. Lecieliśmy tym samym samolotem i jechaliśmy tym samym autobusem. Co Pan wie o polskim futbolu? Znam dosyć dobrze polską piłkę nożną. Wiele lat temu grałem przeciwko polskiej drużynie. Grałem z Jackiem Kazimierskim, który jeszcze kilka miesięcy temu był trenerem bramkarzy. Teraz Polska ma dobrą drużynę, z wieloma młodymi piłkarzami. Chyba niezłe były zmiany po mistrzostwach świata, jeżeli chodzi o skład oraz trenera. Czy w Pana kadrze zajdą przed meczem z Polską jakieś przetasowania? My wciąż mamy szanse na awans, dlatego właściwie nic nie zmieniłem w kadrze w porównaniu z dwoma poprzednimi meczami. Czy oglądał Pan mecz Polska-Portugalia? Przyznam, że nie oglądałem, bo równocześnie był nasz mecz. Muszę więc jutro lub pojutrze obejrzeć DVD z tym meczem i poinformować moich zawodników. Najpierw skoncentrowałem się na naszych piłkarzach. Teraz, gdy zrobiłem już selekcję będę mógł zacząć lepiej analizować przeciwnika.