Reja chwalił swych piłkarzy i sporo cierpkich słów skierował pod adresem sędziego. - Przygotowaliśmy dobrą strategię na ten mecz, ale pierwsze dwa gole straciliśmy po stałych fragmentach gry. Później mieliśmy swoje sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Szczęsny miał swój dzień. Bramka na 3-1 zakończyła rywalizację. Momentami graliśmy jednak lepiej od Polski i nie mam prawa narzekać na mój zespół - komentował. - Wiemy, że Polska jest mocna. Co do Lewandowskiego, to nie ma sensu mówić za dużo. Lewandowskiego znamy, wiemy, że to klasa światowa. Czasem nie potrzebuje czystej sytuacji, wystarczy mu pół sytuacji i strzeli bramkę. On robi wielką różnice, znamy go z Bayernu, świetnie też gra dla Polski. Nie mam prawa narzekać na swoich piłkarzy. Robili, co mogli - tłumaczył. Miał pretensje do arbitra Maurizio Marianiego z Włoch. - Dał nam trzy żółte kartki za faule w ciągu 10 minut. Faule były, ale nie wszystkie zasługiwały na żółte kartki. Po tych kartkach drużyna nie była pewna siebie i musiała grać ostrożniej. Kartki na lewo i na prawo były rozdawane. Jestem Włochem, nie chcę za bardzo narzekać na sędziego, ale w dwóch sytuacjach mógł podyktować rzut karny dla nas. Przed trzecim golem dla Polski był faul na Gjasuli. Za dużo tych błędów - uważa. - Jeszcze żyjemy, mamy szanse na awans. Cieszę się, że na stadionie, gdzie było mnóstwo kibiców wspierających gospodarzy, potrafiliśmy zagrać dobrze i przyczynić się do dobrego widowiska - zakończył Reja. Michał Białoński, PGE Narodowy