We wtorek w Murcji "Biało-czerwoni" tylko przez 10 minut próbowali nawiązać walkę z mistrzami Europy. Później zostali rozstrzelani, a wynik 0-6 to najniższy wymiar kary. Jan Tomaszewski nie daje wiary tłumaczeniom "Franza" Smudy. - Najpierw opowiadał, że stawia na dyscyplinę, jakiej nie ma żadna reprezentacja, że trzyma wszystkich piłkarzy za mordę. Po meczu z Hiszpanią zmienił zdanie - okazało się, że jego piłkarze są już na wakacjach. Najgorsze jest jednak to, co Smuda wyprawia z bramkarzami. Sześciu różnych bramkarzy w ośmiu meczach i proszę mi pokazać tego pierwszego! Przecież to jest sabotaż! Bramkarz też się musi zgrywać z resztą zespołu - dowodzi Jan Tomaszewski. Zaliczył dwa mecze, choć nie zagrał ani minuty! - Proszę mi powiedzieć, na jakiej zasadzie został wpuszczony w meczach z Finlandią i Serbią - w obu w 90. minucie - Sobiech? Czyli zaliczył dwa mecze, a nie zagrał ani minuty - podkreśla Tomaszewski. - Z kogo Smuda robi idiotów? Z nas czy z tego piłkarza? Przecież to są mecze towarzyskie, a on dwa razy sprawdza zawodnika w 90. minucie! To jest antyprofesjonalizm! Pan Janek nie przyjmuje też tłumaczenia Smudy, że na tym etapie wyniki nie mają żadnego znaczenia, bo na nie przyjdzie pora podczas Euro 2012. - To nie jest prywatna reprezentacja Smudy, ani pana Laty, tylko "jedenastka" reprezentująca nas wszystkich i nikt nie ma prawa mówić, że wyniki są nieważne. Jeżeli Smuda mówi, że wyniki go nie interesują, to on mnie również g... interesuje! Na całym świecie wyniki są ważne. Niezależnie od tego, czy Brazylia gra z Pernambuco czy z Anglią, to "Canarinhos" grają "na maksa" i chcą wygrać! Nie dajmy się zwariować! Jeśli można sobie bezkarnie przegrywać, to ja też mogę zostać selekcjonerem, przegrać wszystko, łącznie z mistrzostwami Europy po trzech meczach i powiedzieć: "Nic się nie stało, za dwa lata są mistrzostwa świata, zrehabilitujemy się" - tłumaczy znakomity bramkarz, który zatrzymał na Wembley Anglię. Hiszpania była dla nas miłosierna - Całe szczęście, że Hiszpania to najbardziej katolicki zespół na świecie i kieruje się miłosierdziem. W przeciwnym razie byłoby nie 6-0, a 10-0! Smuda po 0-0 z Finlandią obiecywał, że będziemy strzelać gole w następnych meczach. No to nastrzelaliśmy, mamy bilans 0-6 po dwóch spotkaniach z Serbią i Hiszpanią. A selekcjoner ma jeszcze czelność mówić, że Hiszpanie jadą na mistrzostwa świata, a my jesteśmy na urlopie, a przecież dwa tygodnie trenował tylko pod ten mecz! - argumentuje Jan Tomaszewski. - Jak tak dalej pójdzie, to do 2012 roku spadniemy w rankingu FIFA z 58. na setne miejsce. A właśnie w takich meczach, jak z Serbią i Hiszpanią, kiedy przed mundialem te drużyny grały asekuracyjnie, była szansa na poprawienie miejsca w rankingu. - W każdym normalnym kraju po takiej kompromitacji szefostwo federacji i sztab kadry podaliby się do dymisji. Na zgliszczach, a to 0-6 to przecież zgliszcza polskiej piłki, powinno się zacząć odbudowę. Tak zrobiła sześć lat temu Rosja, w której ówczesny prezydent Putin właśnie po przegranym meczu 0-6 z Portugalią, nie bacząc na to, co zrobi FIFA, rozgonił na cztery strony świata ludzi z rosyjskiej federacji piłkarskiej, wpuścił nowych i zrobił się porządek - przypomina Jan Tomaszewski. Wręczali medale piłkarzom z zarzutami korupcyjnymi Jan Tomaszewski za taki stan polskiej piłki winą obarcza nie tylko Smudę i PZPN. Krytyka nie mija też rządu. - Mandat do rządzenia ludziom, którzy kompromitują nas wszystkich, całą polską piłkę, daje rząd Platformy Obywatelskiej. Nie wiem, czy dlatego, że za sterami PZPN-u razem z Grzegorzem Lato jest senator PO, Antoni Piechniczek? Właściwie to 0-6 powinno być dedykacją dla premiera Tuska, którego minister sportu Miro D. usankcjonował ten układ w PZPN-ie, wycofując kuratora, a swoje "pięć groszy" dołożył Adam Giersz w czterostronnej komisji, która doprowadziła do wyboru niby nowych władz w PZPN-ie. Głównym rozgrywającym jest jednak senator Piechniczek i co? Jedna wielka kompromitacja! Taka sama, jak to, że władze PZPN-u wręczały medale za zdobycie Pucharu Polski piłkarzom, którzy mają zarzuty korupcyjne - denerwuje się Jan Tomaszewski. - Mecz z Hiszpanią pokazał, że Lato i Smuda zachowują się jak ten zajączek, który wychodzi na polanę i woła: "Ja tu rządzę! Ja tu rządzę!". Wtem na łącze pojawia się lew i zajączek zmienia zdanie: "Coś mi się pochrzaniło" i w poskokach zmyka.