- Jeśli ten pan nie ma nic na sumieniu to niech postawi sprawę czarno na białym i zwróci się do prokuratury czy sądu z prośbą o odtajnienie swoich zeznań złożonych w związku z aferą korupcyjną. Jeżeli tego nie zrobi, to do wyjaśnienia tej sprawy powinien zawiesić swoją działalność jako selekcjoner "Biało - Czerwonych" - powiedział Tomaszewski w rozmowie z "Faktem". Po tym, jak we wspomnianym artykule Wirtualnej Polski przypomniano słynne 711 połączeń między Michniewiczem a Forbrichem, a także pozostałe fakty z pracy aktualnego selekcjonera Polaków i sprawę jego zeznań w prokuraturze, cała piłkarska Polska znów zaczęła się dzielić, tym razem na ludzi domagających się wyjaśnień i tych, którzy uznali, że skoro nie został skazany, to obowiązuje zasada domniemania niewinności i nie należy wracać do przeszłości. Tomaszewski zdecydowanie należy do tej pierwszej grupy, zresztą już na samym początku kadencji Michniewicza pisał, że dzień jego powołania jest "najczarniejszym w historii polskiej piłki". I teraz kontynuuje swoją krucjatę, jak zwykle nie przebierając przy tym w słowach. Czytaj także: Szczere wyznanie Michniewicza - Skoro przed meczem Ligi Narodów belgijska prasa pisze, że polską drużynę prowadzi członek mafii, to dla mnie byłego reprezentanta, a dziś kibica, czyli dwunastego zawodnika kadry jest to policzek - mówi Jan Tomaszewski w rozmowie z "Faktem". Apele takie jak ten pozostają jednak na razie bez odzewu ze strony Polskiego Związku Piłki Nożnej. Ani prezes Cezary Kulesza ani sam zainteresowany nie odnieśli się do sprawy. Choć słychać coraz więcej głosów domagających się wyjaśnień, piłkarska centrala jak na razie milczy.