Przypomnijmy, że zarówno Sebastian Szymański jak i Maciej Rybus, którzy dostali powołani na ostatnie zgrupowanie reprezentacji Polski, wciąż występują w lidze rosyjskiej i w przeciwieństwie do sportowców z innych dyscyplin, nie rozwiązali kontraktów ze swoimi klubami, co nie spodobało się sporej grupie kibiców i ekspertów, domagających się nawet, by Czesław Michniewicz nie korzystał z ich usług. Legendarny bramkarz reprezentacji Polski widzi to jednak inaczej i rozróżnia sytuację obu zawodników. Rybus rodzinnie związany jest z Rosją i jemu trudniej jest wyjechać. Z kolei od Szymańskiego Tomaszewski oczekiwałby wyraźnego oświadczenia ws. rosyjskich zbrodni. Czytaj także: Kontuzja Modera może mieć fatalne skutki dla kadry - Od Szymańskiego wymagam jednej rzeczy, której nie wymagam od Rybusa, bo on ma żonę Rosjankę i dwoje dzieci. Niech Szymański potępi ludobójstwo w Ukrainie, nic więcej. Niech u nas w Polsce jeżdżą ci żużlowcy, którzy powiedzą, że to jest ludobójstwo. W Rosji opinia publiczna jest zakłamana, więc to, co mówią żużlowy mistrz świata czy gwiazda rosyjskiej ligi, ma ogromne znaczenie - powiedział Tomaszewski w rozmowie z "Super Expressem". Trudno przewidzieć, czy Szymański zdecyduje się na takie oświadczenie, podobnie zresztą jak wspomniani przez Tomaszewskiego żużlowcy. Z całą pewnością jednak w takiej sytuacji nawet zdecydowanie przeciwnicy gry w reprezentacji zawodników z klubów rosyjskich mieliby powód do rozważenia swojego stanowiska. Obecnie gra piłkarza Dynama Moskwa z orzełkiem na piersi budzi u bardzo wielu kibiców "Biało-Czerwonych" uzasadnione wątpliwości. I to niezależnie od tego, ile daje zespołowi.