Początkowo winą za całe zamieszanie obarczony został niewymieniony z nazwy sponsor biznesowy reprezentacji Polski. Kolejne firmy, które współpracują z PZPN-em, odcięły się od tego oświadczenia, a jedna z nich ogłosiła nawet zakończenie współpracy ze związkiem. Marek Wawrzynowski z "Onet Przeglądu Sportowego" podał następnie, że Mirosław Stasiak znalazł się na pokładzie samolotu do Kiszyniowa na zaproszenie nie któregokolwiek z partnerów biznesowych, lecz samego Cezarego Kuleszy - tę informację dziennikarzowi potwierdziły trzy różne źródła. Cezary Kulesza zabrał głos ws. afery ze Stasiakiem. Nie owija w bawełnę Skazany za korupcję Mirosław Stasiak poleciał z reprezentacją Polski na mecz do Mołdawii - Decyzję o tym, żeby zabrać Stasiaka do Mołdawii, podjął osobiście Cezary Kulesza. Stasiak, biznesmen związany z branżą węglową, to dobry znajomy wielokrotnego reprezentanta Polski, Tomasza Hajty, który z kolei jest blisko Kuleszy. I to po tej linii miało dojść do kontaktu biznesmena z prezesem PZPN - napisał Wawrzynowski. Później do winy za całe zamieszanie przyznała się firma Inszury.pl. Przedsiębiorstwo wydało specjalne oświadczenie, po którym przyjęta została oficjalna wersja potwierdzona następnie przez PZPN. Tomasz Hajto wywołany do tablicy. Mówi o skandalu i insynuacji Niesmak i niedomówienia jednak pozostały. W całej tej historii padło nazwisko Tomasza Hajty, który w rozmowie ze Sport.pl skomentował doniesienia łączące jego nazwisko z całą sprawą. - Nigdy przenigdy nie prosiłem Cezarego Kuleszy o wpisanie Mirosława Stasiaka ani kogokolwiek innego na taką listę. Mało tego, nigdy nie prosiłem go o to, żeby zabrał mnie - dodaje były reprezentant Polski. Świeżo upieczony zawodnik federacji freak fightowej Clout MMA nie wypierał się znajomości z Mirosławem Stasiakiem. Przyznał, że kumpluje się z nim prywatnie, gra z nim w tenisa, ale nigdy nie załatwiał mu uczestnictwa w delegacji reprezentacji Polski. W jednej ze swoich późniejszych wypowiedzi Tomasz Hajto zasugerował, że środowisko piłkarskie w Polsce nie piętnuje równo wszystkich osób skazanych w przeszłości za korupcję. Posłużył się tu przykładami Andrzeja Woźniaka, który jeszcze niedawno był trenerem bramkarzy, a także Wojciecha Łobodzińskiego czy Hermesa, którzy są skazani prawomocnymi wyrokami, a niedawno uzyskali licencję UEFA Pro.