Najciekawszym wątkiem wtorkowej konferencji prasowej reprezentacji Polski była zmiana trenera w drużynie wicemistrza Turcji. I nawet, jeśli chodzi tu o samego Jose Mourinho, wiele mówi to o atmosferze wokół reprezentacji Polski przed Euro 2024. - Nie czuć napompowanego balonika - mówił już w niedzielę na otwarcie zgrupowania Robert Lewandowski. - Nie czuć presji przed turniejem, więc możemy pojechać tam i grać swoje - dodawał. O oczekiwaniach nie mówimy Brak oczekiwań wynika jednak przede wszystkim z tego, że wszyscy doskonale pamiętają, jak niedawno nasza kadra nie dawała rady Albanii oraz Mołdawii i rzutem na taśmę uratowała awans na Euro 2024. Zdecydowały rzuty karne na stadionie w Cardiff. Jeśli dodamy do tego "grupę śmierci" z Holandią, Austrią oraz Francją, trudno dziwić się, że nawet nasi zawodnicy nie chcą otwarcie mówić o wyjściu z grupy. I to pomimo faktu, że na turniej awansują aż trzy zespoły. - Co uznam za sukces? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi - unikał deklaracji Lewandowski. - Dla mnie najważniejsze, abyśmy dobrze grali, zdobywali punkty, a czy to przyniosło sukces, zobaczymy po Euro - dodał. No, nie brzmi to jak słowa człowieka przekonanego o sile własnego zespołu. Rozluźniony Lewandowski, Probierz zdejmuje presję Podczas treningów Lewandowski sprawia wrażenie rozluźnionego i spokojnego. Czas spędza głównie w otoczeniu byłych piłkarzy Lecha Poznań - Tymoteusza Puchacza i Jakuba Modera. Czasami do grupki dołączają także Michał Skóraś i Jan Bednarek. Wszyscy, podobnie jak "Lewy", z przeszłością w "Kolejorzu". W poniedziałek napastnik Barcelony podczas ćwiczeń zaintonował nawet piosenkę wspierającą Lecha, we wtorek nucił pod nosem inną melodię, przeskakując przez płotki. Kapitan do ćwiczeń często podchodzi jako ostatni, bez zbędnego pośpiechu i często żartując jeszcze z kolegami, gdy pierwsi gracze już kończą zaplanowane przez trenerów wyzwania. Po chwili przechodzi jednak w stan skupienia i rusza do biegu z dużą intensywnością. Aktywny udział w treningu biorą też asystenci Michała Probierza - na czele z Sebastianem Milą i Marcinem Włodarskim, a także sam selekcjoner. Ten przed treningiem podbija piłkę z zawodnikami, czy gra z nimi w "dziadka". I widać, że umiejętności piłkarskich jeszcze nie zapomniał. Probierz sprawia wrażenie człowieka, który chciałby zdjąć z piłkarzy wszelką presję, związaną z turniejem. Nie ucieka się do pompatycznych haseł, nie tworzy atmosfery absolutnie wyjątkowego wydarzenia, jaką przed mundialem w Katarze stworzył Czesław Michniewicz, na każdym kroku podkreślający, spełnieniem jak wielkich marzeń jest udział w mistrzostwach świata. Zagadkowy problem Slisza. Trzy nazwiska zostaną skreślone Nie oznacza to jednak, że Probierz nie motywuje zawodników. Piłkarze mają skupić się na czekającym ich zadaniu, ale bez zbędnej presji, mogącej pętać im nogi. We wtorek udział w zajęciach brali wszyscy zawodnicy, jakich miał do dyspozycji Michał Probierz. Pytani o Bartosza Slisza pracownicy PZPN nabierają wody w usta, tłumacząc, że powołanie Jakuba Kałuzińskiego było decyzją trenera, a nie wynikiem urazu któregoś z graczy. Jakiś problem zdrowotny Sliszowi jednak doskwiera, choć na ten moment nikt nie wie, czy jest on na tyle poważny, by mógł wykluczyć go z turnieju. Oznacza to, że do soboty Probierz będzie musiał skreślić trzech zawodników - poza bramkarzem Mateuszem Kochalskim - którzy trenowali dziś na PGE Narodowym. Ostateczne decyzje zapadną tuż po meczu z Ukrainą. Pytanie, czy selekcjoner zdecyduje się wystawić w nim graczy walczących o wyjazd, czy też postawić na szykowaną do gry jedenastkę, pozostaje otwarte. Już teraz wiadomo jednak, że czeka nas trudne spotkanie. Ukraińcy, którzy także przygotowują się do turnieju, w poniedziałek zremisowali bezbramkowo z Niemcami. Podczas Euro 2024 zagrają z Rumunią, Słowacją oraz Belgią. Z PGE Narodowego Wojciech Górski, Interia