- Koniec kariery reprezentacyjnej Łukasza, to strata czegoś większego dla całej polskiej piłki. Pamiętam, że w Hiszpanii były programy szkoleniowe dla młodych bramkarzy: "Bądź jak Iker Casillas". Polska reprezentacja właśnie straciła takie możliwości - podkreśla Pawłowski, który Fabiańskiego zna od lat. Zaczęło się od tego, że podczas stażu w Legii podarował "Fabianowi"... pierwsze wydanie komiksu o Batmanie, których bramkarz West Ham jest miłośnikiem. Później kontakt między nimi się urwał, ale współpracę zaczęli po Euro 2016, bo Fabiański chciał poprawić bronienie rzutów karnych. I poprawił tak, że w Anglii nazywali go "królem jedenastek". Dziś Pawłowski bardzo żałuje, że w meczu z San Marino Fabiański po raz ostatni wystąpi w reprezentacji Polski.Piotr Jawor, Sport.Interia.pl: Za co najbardziej cenisz Łukasz Fabiańskiego? Daniel Pawłowski, Trening Decyzji Bramkarza: - Jego pozycje startowe i decyzje, które podejmuje w trakcie meczu, to najwyższa światowa półka. To absolutny top i w naszej kadrze powinien mieć taki status jak Casillas w hiszpańskiej, czyli grać cały czas. A gdy wprowadzasz młodych zawodników, to pokazujesz im "Fabiana" i mówisz: "To jest to, do tego zmierzasz". Naprawdę? - Tak, jeśli chodzi o reprezentację, to często porównuję sobie, jakie decyzje podejmuje Wojciech Szczęsny czy Artur Boruc i w moim modelu Fabiański wypada najlepiej. I to regularnie. To czemu Fabiański bronił w Swansea i West Hamie, a Szczęsny w Arsenalu, Romie i Juventusie? - Tego nie wiem, naprawdę. Może Łukasz w Londynie jest po prostu szczęśliwy? Może miał lepsze oferty, ale o nich nie mówił? Wiem jedno - w reprezentacji to powinien być bramkarz na lata. Gdy przechodził ze Swansea do West Ham, to zestawiono statystyki wszystkich bramkarzy Premier League z trzech poprzednich sezonów. Same tuzy i niemal we wszystkich kategoriach pierwszy był "Fabian"! Polska - San Marino. Fabiański podejmuje lepsze decyzje od Szczęsnego W czym tkwi siła Fabiańskiego? - Jeśli chodzi o podejmowane decyzje w bramce - mądrze się przemieszcza. To może kontrowersyjne, ale moim zdaniem Łukasz lepiej zachowałby się przy pierwszym golu dla Słowaków podczas Euro. Chodzi o pozycję startową - Wojtek Szczęsny wyszedł ze światła bramki i miał mniej czasu na reakcję, gdy piłka odbiła się od stopy Kamila Glika. Fabian zostałby w świetle bramki. Wojtek już wcześniej podejmował takie nieskuteczne decyzje, np. w meczu Cagliari - Juventus. A bramka z Anglią na Stadionie Narodowym? - Tu Łukasz też byłby w lepszej pozycji do obrony. Kiedyś robiłem analizę takiej obrony "Fabiana" z meczu West Ham - Chelsea. Mayson Mount też uderzał z ok. 30 metrów niemal w samo okienko, a Łukasz to obronił. Miejsce uderzenia i czas lotu piłki był podobne jak po strzale Kane’a na Narodowym, ale pozycje bramkarzy były inne: Wojtek był w połowie "piątki" i miał mniej czasu na reakcję. A przy strzale Mounta, Łukasz był bliżej linii i dzięki temu miał więcej czasu. Łukasz Piszczek w wywiadzie dla Interii mówił: "Kiedy tak sobie myślę o ostatnich latach, to mam wrażenie, że Wojtek Szczęsny - nic mu nie ujmując - zawsze startował do rywalizacji z Łukaszem z pewnym handicapem. "Fabian" musiał natomiast walczyć o swoje". - Nie wiem, co jest handicapem i nie wnikam. Czuje się jedynie obiektywny w ocenie podejmowanych decyzji w bramce przez tych dwóch bramkarzy. Można się pokusić o rozwiązanie zagadki - dlaczego po świetnym turnieju na Euro 2016 Łukasz nie grał dalej jako "jedynka" we wszystkich meczach eliminacji do mistrzostw świata? A może Fabiański był za grzeczny? W przeciwieństwie od Szczęsnego, którego wszędzie pełno. - To różne osobowości, ale czy miało to wpływ na ich pozycję w kadrze? Potrafię ocenić tylko rzeczy obiektywne, a według mnie na boisku Łukasz podejmował lepsze decyzje od Wojtka. Gdyby ktoś to rozumiał, to stawiałby na Łukasza. Ale obawiam się, że trenerzy nie potrafili tego dostrzec. Naprawdę, to co wyróżnia Łukasza, to regularność prawidłowych decyzji w bramce. Możemy wykonać naprawdę banalnie proste analizy, zestawić pozycje startowe Artura, Wojtka i Łukasza w danych układach, miejscach podań piłki w pole karne i samych uderzeń na bramkę, i "Fabian" wypada najlepiej. Skuteczne decyzje w bramce przypominają trochę matematykę, ona się sprawdza na całym świecie. Tak jak podejmowanie prawidłowych decyzji sprawdza się w jakiejkolwiek dynamice meczowej. Polska - San Marino. Fabiański poza Klubem Wybitnego Reprezentanta Mówisz, że to świetny bramkarz, tymczasem nie będzie nawet Wybitnym Reprezentantem Polski, bo mecz z San Marino będzie jego 57. - Czuję się niezręcznie, bo nie wiem co powiedzieć, a zaczynam się powtarzać (śmiech). Moim zdaniem powinien mieć ponad 100 meczów! Sądzisz, że jest szansa, by po zakończeniu kariery wykorzystać wiedzę Fabiańskiego np. w szkoleniu? - Na pewno jest wciąż zmotywowany, by grać, dopóki zdrowie pozwoli. Tacy zawodnicy w szkoleniu są jednak bardzo potrzebni: spokojni, skromni, rozważni. Taki wizerunek warto pokazywać. Moim zdaniem, koniec kariery reprezentacyjnej Łukasza to strata czegoś większego, jeśli chodzi o polską piłkę nożną. Pamiętam w Hiszpanii były takie programy szkoleniowe dla młodych bramkarzy - "bądź jak Iker". Polska reprezentacja straciła takie możliwości. Nie wiem, czy wśród bramkarzy reprezentacyjnych mieliśmy podobne osobowości. Może Jerzy Dudek? - O, właśnie, może Dudek. To właśnie jest ten typ. Uważasz, że gdyby nie deklaracja Paulo Sousy, że dla niego numerem 1 jest Szczęsny, to Fabiański ciągle byłby w kadrze? - Zapewne, gdyby startował z równymi szansami, to pewnie podjąłby rękawicę. Ale było inaczej. A to nie jest 20-latek, ale zawodnik z kilkunastoletnim stażem w kadrze. To na koniec jeszcze cytat z Dudka: "Moim zdaniem Łukasz Fabiański pochopnie rezygnuje z kadry. Drużyna będzie słabsza bez niego. Za łatwo Paulo Sousa i jego ludzie zgodzili się na to, by odszedł - nie powalczyli o niego". Zgodzisz się z tym? - Absolutnie. Nie rozumiem, czemu zrezygnowaliśmy z zawodnika, który podejmuje najlepsze decyzje z polskich bramkarzy? Stawiam sprawę jasno - "Fabian" powinien być w reprezentacji numerem 1. Ale trudno. Będzie mieć teraz więcej czasu, aby posiedzieć w swoim games roomie i pograć w jakieś dobre tytuły (śmiech). Rozmawiał Piotr Jawor