Trener Probierz ma oko do wyławiania talentów i nosa, kiedy na nich postawić. Właściwie w każdym klubie znalazł kogoś młodego, kto potem wypłynął na szerokie wody. To np. Karol Świderski (Jagiellonia), Michał Rakoczy (Cracovia), Piotr Grzelczak (Widzew), Przemysław Frankowski (Lechia), Miłosz Matysik (U-21) czy wyciągnięty z trzeciej ligi włoskiej Patryk Peda (kadra A). Teraz znalazł kolejnego - Kacpra Urbańskiego (rocznik 2004). W meczach z Ukrainą i Turcją pomocnik Bologni wchodził na boisko awaryjnie - zastępował kontuzjowanych kolegów i to nie byle kogo - Arkadiusza Milika, a przede wszystkim Roberta Lewandowskiego. I nie było po nim widać ani krzty debiutanckiej tremy. Świetnie dryblował, znakomicie podawał i tylko zabrakło jeszcze zimnej krwi pod bramką rywali, by zdobyć pierwszego gola w kadrze. Probierz pokazał piłkarskiej Polsce, że mamy w Serie A ukryty diamencik. Sparingi z Turcją i Ukrainą pokazały, że ta reprezentacja ma przyszłość i nie musi być skazana na przecietność nawet, jak karierę zakończy Lewandowski. Oczywiście z nim w formie jest dużo łatwiej, ale życie nie znosi pustki. W kadrze już jest sporo zawodników, przed którymi dopiero szczyt kariery. W bramce z Ukrainą świetnie spisał się Łukasz Skorupski, a z Turcją jeszcze lepiej Wojciech Szczęsny, ale Marcin Bułka (rocznik 1999) rozegrał w Nice najlepszy sezon w karierze. I o pozycję bramkarza możemy być spokojni. Są też kolejni - Aleksander Bobek czy Oliwier Zych (obaj rocznik 2004). O tym, jak ważnym piłkarzem dla kadry jest Jakub Kiwior (2000) świadczy fakt, że od debiutu - równo dwa lata temu 11 czerwca 2022 roku - zagrał we wszystkich meczach reprezentacji i to w podstawowym składzie. Tylko raz - w 87. minucie - został zmieniony. Sebastian Walukiewicz (2000) jeszcze wcześniej zadebiutował w kadrze, bo wieku 20 lat. Potem problemy zdrowotne stały na przeszkodzie i czwarty występ w reprezentacji zaliczył dopiero cztery lata od debiutu - z Ukrainą i do tego zdobył debiutanckiego gola. Niezastąpieni - Jakub Kiwior i Nicola Zalewski Michała Skórasia (2000) trener Probierz powołał pierwszy raz i od razu zdecydował się zabrać na Euro 2024. Pomocnik FC Brugge z Ukrainą nie zachwycił, miał spore problemy zwłaszcza w ofensywie, ale za to kilka razy dobrze pokazał się w obronie. W tym spotkaniu zadebiutował też Jakub Kałuziński (2002). Pomocnik Antalyasporu zagrał tylko pół godziny, ale też był to występ bez tremy i nogi mu się nie trzęsły. Jego akurat na Euro zabraknie. Na wiodącą postać kadry wyrósł Nicola Zalewski (2002). Trudno wyobrazić sobie jedenastkę trenera Probierza bez zawodnika AS Roma. Pokazał to w ostatnich meczach kwalifikacji, barażach czy teraz z Ukrainą i Turcją. Świetny w ofensywie - przyjęcie, drybling, zdecydowanie i pewność siebie - to wszystko było widać nie tylko przy bramce dającej w poniedziałek wygraną. To widać właściwie w każdym występie Zalewskiego w kadrze. To zawodnicy urodzeni w 2000 roku i później. Jest jednak grupa piłkarzy z rocznika 1999, czyli 25-latków. To też ważne postaci w kadrze Probierza. Bartosz Slisz grał w podstawowym składzie w barażach i z Turcją. Do kadry po kontuzji wrócił Jakub Moder. I niewykluczone, że dobry występ w poniedziałek w drugiej połowie przekonał szkoleniowca, by pomocnik Brighton trafił do wyjściowej jedenastki na Euro (kosztem Jakuba Piotrkowskiego). Kolejny z pokolenia ’99 to Sebastian Szymański, za którym świetny sezon w Fenerbahce. W kadrze ostatnio raczej pełni rolę zmiennika, ale z Turcją popisał się świetnym podaniem w bramkowej akcji do Zalewskiego. Problem raczej w tym, że jego pozycja jest zbliżona do Piotra Zielińskiego. To jednak kolejny zawodnik balansujący między podstawowym składem a jednym z pierwszych wchodzących. Wreszcie Tymoteusz Puchacz, któremu na razie przypadła rola zmiennika (z Ukrainą wszedł za Zalewskiego). Tak mógłby wyglądać skład pod roboczą nazwą "Młoda Polska": Bułka (1999) - Walukiewicz (2000), Kiwior (2000), Puchacz (1999) - Skóraś (2000), Kałuziński (2002) lub Slisz (1999), Moder (1999), Szymański (1999), Zalewski (2002) - Urbański (2004), Świderski (1997). Oczywiście Euro 2024 to nie czas na taką rewolucje, ale widać, że reprezentacja Polski jest w trakcie zmiany pokoleniowej. Pierwsza trudną przeszkodę - awans na mistrzostwa Europy przez baraże - udało się pokonać. Ciągłość w występach na wielkich imprezach została dzięki temu zachowana. I są powody, by wierzyć, że odmładzana kadra będzie w stanie też awansować na mundial.