Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik, Kamil Glik, Jakub Błaszczykowski, Grzegorz Krychowiak - w takiej kolejności podchodzili do piłki nasi zawodnicy, dając nam awans do ćwierćfinału Euro 2016, dzięki wygranej w karnych nad Szwajcarią. Przeciwko Portugalii wyliczanka zatrzymała się na Błaszczykowskim. Jeden nieudany strzał przekreślił szanse Polski na półfinał. Wcześniej nasi zawodnicy strzelali wyjątkowo dobrze. Wszystkie uderzenia, poza strzałem Błaszczykowskiego, były mocne, zdecydowane i poza zasięgiem bramkarza. Co z tego, że Yann Sommer wyczuł intencję Lewandowskiego, skoro napastnik Bayernu wyjątkowo uderzył wówczas pod poprzeczkę. Ostatni strzał Grzegorza Krychowiaka - w samo okienko - był demonstracją pewności siebie. Cała wyznaczona przez Adama Nawałkę piątka była znakomitymi strzelcami rzutów karnych. Nawet Jakub Błaszczykowski, który po pudle z Portugalią niesłusznie kojarzył się z kiepskim strzelcem. W rzeczywistości Kuba wykorzystał 18 z 20 "jedenastek" w karierze. Daje mu to wysoką, 90% skuteczność. Dobrze wykonywać karne... Czyli jak? Ogółem rzutom karnym przypisuje się wartość 0,78 xG, co oznacza, że strzelający ma około 78% szans na pokonanie bramkarza. A jeszcze dokładniej - oznacza to, że 78% z setek tysięcy analizowanych przez statystyków rzutów karnych kończyło się golami. Jeżeli skuteczność z jedenastu metrów - przy miarodajnej liczbie prób - przekracza powyższe 78%, mówimy o dobrym strzelcu "jedenastek". Jeżeli przekracza 85% - bardzo dobrym, a 90% - wybitnym. Statystyki pokazują także, że im więcej karnych wykonuje piłkarz, tym trudniej utrzymać wysoką skuteczność. Krychowiak, którego w kadrze już nie ma, strzelał karne na poziomie 90,9% skuteczności (10 goli na 11 strzałów). Arek Milik - 86,4% (19 goli z 22 strzałów). Kamil Glik, poza seriami "jedenastek", podszedł do piłki tylko raz, ale nie pomylił się z jedenastu metrów ani razu. Na tych piłkarzy przeciwko Estonii, czy w ewentualnym finale baraży, nie będziemy mogli już liczyć. Nie oznacza to jednak, że stoimy na straconej pozycji. Na pewno Lewandowski. I kto jeszcze? W kadrze wciąż jest Robert Lewandowski, który uchodzi za jednego z najlepszych - jeżeli nie najlepszego - wykonawcę rzutów karnych na całym świecie. Nasz napastnik wykorzystał 78 z 87 karnych, które wykonywał. Daje to 89,6% skuteczności. Przy podobnej liczbie wykonanych karnych tak wysokim rezultatem nie może pochwalić się absolutnie nikt. Oczywiście zdarzają się zawodnicy, mający wyższy procent skuteczności od Lewandowskiego, ale zazwyczaj wykonywali oni, jak choćby Krychowiak, kilkakrotnie prób mniej. Kto oprócz Lewandowskiego może podejść do piłki w serii "jedenastek"? Wszyscy nasi napastnicy mają doświadczenie z wykonywania rzutów karnych i prezentują się w tym elemencie dobrze, albo bardzo dobrze. Najczęściej do "jedenastek" podchodził Krzysztof Piątek, którzy z 30 strzałów do bramki skierował piłkę 24 razy. Daje to 80% skuteczności. Wyższym procentem trafień mogą pochwalić się Adam Buksa (87,5%) oraz Karol Świderski (85,7%). Obaj pomylili się tylko po razie, strzelając odpowiednio 7 i 6 goli z jedenastu metrów. Ostatnio pewnym strzelcem "jedenastek" w Pogoni Szczecin jest Kamil Grosicki. W karierze wykorzystał on 14 z 16 wykonywanych karnych, co daje wysoką skuteczność 87,5%. Jeśli dojdzie do serii rzutów karnych, a okoliczności nie będą dla "Grosika" niesprzyjające (wysokie zmęczenie, uraz) - powinien on znaleźć się wśród wybrańców Probierza. Mocnymi kandydatami do wykonywania karnych mogliby też być Przemysław Frankowski, który 5 z 6 rzutów karnych dla Lens zamienił na bramki (83,3%) oraz Piotr Zieliński, mający dokładnie taki sam bilans dla Napoli. Z kolei Jakub Moder z jedenastu metrów nie pomylił się ani razu, wykorzystując wszystkie 4 "jedenastki". Ciekawym kandydatem, gdyby Probierz chciał lub musiał zaryzykować, mógłby być Nicola Zalewski. W Primaverze młody zawodnik wykorzystał 4 z 5 rzutów karnych dla Romy. W lutym zaś wykonywana przez niego "jedenastka" dała Romie awans do 1/8 finału Ligi Europy w dwumeczu z Feyenoordem Rotterdam. Zdecyduje potrzeba chwili. Ośmiu kandydatów na cztery miejsca Podsumowując: gdyby doszło do rzutów karnych, pewniakiem w talii Probierza z pewnością będzie Robert Lewandowski. Cztery kolejne miejsca powinny rozstrzygnąć się między ośmioma kandydatami w zależności od aktualnej sytuacji na boisku - indywidualnego zmęczenia, prezentowanej formy i pewności siebie zawodnika. Na papierze dobrymi kandydatami do strzelania wydają się: Adam Buksa, Karol Świderski, Krzysztof Piątek, Kamil Grosicki, Przemysław Frankowski, Piotr Zieliński, Jakub Moder oraz Nicola Zalewski. Postawienie na kogoś innego, wiązałoby się z ogromnym ryzykiem, bowiem pozostali albo nie podchodzili do niemal żadnego karnego w karierze, albo je marnowali. To ważne, by nie powtórzyć błędu Simone Inzaghiego z niedawnego dwumeczu Interu Mediolan z Atletico Madryt w Lidze Mistrzów. Ten do wykonywania karnych wyznaczył fatalnych w tym elemencie Alexisa Sancheza (zmarnował więcej karnych, niż wykorzystał!), Lautaro Martineza oraz Davy’ego Klaasena. Wszyscy zaliczyli pudła, a Inter odpadł z rozgrywek o Champions League. Z PGE Narodowego Wojciech Górski, Interia