Jakub Żelepień, Interia: Stuprocentowej frekwencji na PGE Narodowym pewnie nie będzie, ale niewykluczone, że i tak na trybunach pojawi się więcej kibiców, niż... liczy cała populacja Wysp Owczych. Marcin Michalski: Tak, byłaby to druga tego typu sytuacja w historii reprezentacji Wysp Owczych. Pierwsza miała miejsce w 2006 roku, kiedy grali na Celtic Park w Szkocji, a na trybunach zasiadło ponad 50 tysięcy ludzi. W czwartek wynik do pobicia to 54 600, bo tylu jest obecnie mieszkańców. Farerów jest oczywiście więcej, bo choćby w Danii występuje liczna diaspora, natomiast w tym wypadku mówimy o rezydentach archipelagu. Ten mały kraj miał tego lata swoje piłkarskie chwile chwały - KI Klaksvik awansował do Ligi Konferencji Europy. Jak sukces klubowy przekłada się na reprezentację Wysp Owczych? - Muszę zacząć od tego, że pod względem emocjonalnym mecz reprezentacji nie przebije tego, co zrobił Klaksvik. Oczywiście Farerzy będą walczyć o honor i dumę swojego kraju, natomiast starcie z Polską nie jest czymś, co elektryzuje mieszkańców archipelagu. Co do przełożenia sukcesu klubowego na reprezentacyjny - przede wszystkim kilku podstawowych zawodników KI Klaksvik występuje w kadrze, na pewno wniosą do niej wiele europejskiego doświadczenia i pewności siebie. Ze strefy spadkowej II ligi na Stadion Narodowy. "Wytrzymam presję" Jednym z reprezentantów, który na co dzień występuje w KI Klaksvik, jest Odmar Færø. Pisał pan o nim na swojej stronie, to bardzo ciekawa postać. - Jest już trzecim pokoleniem reprezentantów Wysp Owczych w swojej rodzinie, po dziadku i ojcu. Warto dodać, że cała trójka nazywa się... Odmar Færø. Ten obecny jest jednak pierwszym, który ma okazję grać w oficjalnych rozgrywkach FIFA, bo za czasów jego przodków Farerzy nie byli jeszcze członkami związku. Polacy mają się czego obawiać w tym spotkaniu? - Wszystko zależy od - powiedziałbym - chemii dnia, nastawienia obu drużyn. Emerytowany już bramkarz Wysp Owczych Gunnar Nielsen powiedział kiedyś, że pod względem czysto piłkarskim Farerzy są przeciętni, ale ich ogromną siłą jest więź, która ich łączy. Każdy reprezentant czuje, że gra w kadrze jest zaszczytem. Jakiego obrazu gry należy się spodziewać? - Myślę, że goście zagrają defensywnie, ale nie będą uciekali się do brutalnych fauli czy prowokowania. Dysponują dobrymi warunkami fizycznymi, więc Polacy muszą być gotowi na twardą walkę. Spodziewam się również kilku ciekawych kontrataków ze strony Farerów. Postawa piłkarzy rozwścieczyła Jana Tomaszewskiego. Chodzi o słowa "Lewego" Każdy reprezentant, który na co dzień występuje w rodzimej lidze, łączy futbol z normalną pracą. To konieczność, aby się utrzymać? - Nie, większość kontraktów spokojnie pozwala utrzymać się tylko z piłki. Praca jest jednak głęboko zakorzeniona w mentalności Farerów. Treningi w klubach są raz dziennie o 17, więc co mieliby robić przez resztę dnia? Jakie zawody wykonują reprezentanci Wysp Owczych? - Bardzo różne, często wyspecjalizowane. Jest na przykład dyrektor finansowy w poważnej firmie, jest mechanik okrętowy, jest pracownik działu sprzedaży w stoczni. Zamiłowanie pracy wynika w dużej mierze z religii - Farerzy są protestantami i wierzą, że w życiu należy się czymś zajmować. Jakub Żelepień, Interia