"Skupiałem się na występach w klubie. Gram regularnie co tydzień, walczymy ze SPAL o utrzymanie w Serie A i dobrze nam idzie. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się powołania, a dokładnie tego, że mogę być brany pod uwagę akurat w tym momencie. Piłka ponownie jednak pokazała, że jest dynamiczna i wszystkie scenariusze trzeba brać pod uwagę" - podkreślił Cionek.Tego zawodnika nie było jednak w pierwszym rozdaniu trenera Jerzego Brzęczka. Selekcjoner powołał defensora włoskiego klubu na zgrupowanie przed towarzyskim meczem z Czechami oraz konfrontacją z Portugalią w Lidze Narodów dopiero w miejsce kontuzjowanego Kamila Glika."Trener Brzęczek zadzwonił do mnie z informacją, że chce mnie powołać. Od razu się zgodziłem, bo zawsze jestem dyspozycji selekcjonera. Na kadrę chętnie przyjeżdżam, bo dla mnie grać w reprezentacji to jak służyć dla kraju. Na miejscu dowiem się, czego sztab szkoleniowy ode mnie oczekuje, ale wierzę, że mogę coś jeszcze dać drużynie narodowej. Od 10 lat gram praktycznie co tydzień, od pewnego czasu w Serie A i wydaje mi się, że cały czas robię postępy" - przyznał.W czterech meczach za kadencji Brzęczka biało-czerwoni nie odnieśli zwycięstwa - ich dorobek to dwa remisy i tyleż porażek."Oglądałem fragmentami te spotkania. Prasa we Włoszech oceniła, że wygrany w Chorzowie 1:0 mecz z Polską był najlepszym w ostatnich latach występem Italii, która też miała za sobą ciężki okres. Nie ulega wątpliwości, że trener Brzęczek przejął reprezentację w dość trudnym momencie. Trzeba ją odbudować, szukać nowych wariantów, dać nowej energii i świeżej krwi. To jest nowy rozdział i pamiętam jak było na początku kadencji trenera Nawałki. To normalne, że selekcjoner stara się znaleźć najlepsze rozwiązania oraz szuka piłkarzy, którzy pasują do jego koncepcji" - dodał.32-letni defensor jest jednak optymistycznie nastawiony przed dwoma najbliższymi meczami - w czwartek w towarzyskim spotkaniu biało-czerwoni zmierzą się w Gdańsku z Czechami, a w następny wtorek w spotkaniu Ligi Narodów zagrają w Guimaraes z Portugalią."Jest nowa kadencja, nowy styl, nowi piłkarze i nie jest łatwo. Ostatnie mecze nie wyszły nam najlepiej, ale mamy duży potencjał i mamy wszystko, aby wrócić na właściwe tory. Czasu jest mało, ale to wiedzieliśmy i tego nie zmienimy. Dlatego musimy maksymalnie wykorzystać ten okres. Każdy mecz w kadrze jest bardzo ważny, aby wzajemnie się budować i uspokajać też kibiców. A także żeby utrzymać się przed losowaniem mistrzostw Europy w pierwszym koszyku" - stwierdził.Ostatni mecz w kadrze Cionek rozegrał na mistrzostwach świata z Senegalem. W inauguracyjnym spotkaniu zdobył w pierwszej połowie samobójczą bramkę i po przerwie nie pojawił się już na boisku."To była niefortunna interwencja, ale piłka odbiła się ode mnie i nie miałem czasu na reakcję. Bardziej od samobója zmartwiło mnie, że nie wyszliśmy z grupy. To była dopiero pierwsza połowa pierwszego meczu i mieliśmy dużo czasu, aby odrobić straty. Pierwsza bramka nie może wszystkiego przekreślić i sprawić, że nie awansujemy. Nie potrafiliśmy jednak odpowiednio zareagować. Na Euro każdy z nas i cała drużyna funkcjonowała lepiej. Na pewno nie było jednego powodu naszej słabszej dyspozycji, bo gdyby był jeden, to łatwo byłoby temu zaradzić. Swoją postawą w ostatnich latach, w eliminacjach i na mistrzostwach Europy sprawiliśmy, że oczekiwania wobec drużyny narodowej były bardzo duże, ale na mundialu nie sprostaliśmy im" - podsumował Cionek.